Kończy się właśnie Tydzień e-ksiązki [klik]
Mam do e-książki wiele eeee...entuzjazmu. Po kiego marnować sobie oczy na podświetlanym ekranie i się opromieniwywać niczem zacna Marii Curie, skoro można poślinić paluszka i stronę tradycyjną odwrócić?
A, no bo ciężko. No tak. Ten argument nie do pobicia jest, literat nie ma muskułów coby tak dźwigać te tomiszcza w te i nazad.
....
Natomiast jakby ktoś chciał przeczytać Apel reprezentantów środowisk kreatywnych do Prezesa Rady Ministrów Pana Donalda Tuska [klik]
Już samo motto jest przejmujące:
„Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną".
(Andrzej Sapkowski)
Oj, Andrzej, Andrzej, zmartwiłeś mnie. Tymi niemieckimi garami oczywiście. Oraz brakiem w twej wypowiedzi szwedzkich mebli. Idźmy dalej.
Szanowny Panie Premierze,Niech no pomyślę, o co o co. Pustka w głowie. Może dlatego, że się z przedstawicielki środowisk kreatywnych stałam przedstawicielką rekreacyjnego bezrobocia? Kto wie.
gdy w czasie II wojny światowej minister obrony Wielkiej Brytanii zaproponował Premierowi Winstonowi Churchillowi ograniczenie wydatków na kulturę, Churchill zapytał go: „A o co wtedy będziemy toczyć tę wojnę?!”.
I jakoś mi tylko ta reklama wyskakuje jako odpowiedź.
Skoro powstaje taki bohater jak Biedrokminic to musowo w każdych środowiskach ciężko jest (...)
Eeeeeee tam, nie czytuje technicznych ksiazek, w sensie, ze bez papieru. Taka ksiazka w razie katastrofy ani w piecu nie napalisz, ani tylka nie podetrzesz.
OdpowiedzUsuńMam w domu spora biblioteke, ktos wchodzi i zaraz wie, zem intelektualistka. Teraz wyobraz sobie, ze to wszystko mam na tablecie. Zamiast ksiazek, na polkach stoja bibeloty. wstyd gosci zapraszac, bo co sobie pomysla?
Milego!
Otóż to - we wszystkich filmach katastroficznym pali się książką w razie czego ;) Czytnikiem się nie ogrzejesz.
UsuńMnie natomiast fascynuję ludzie, którzy mają na półkach np 200 porcelanowych żabek i kubeczków, bo że książki, to wiadomo, mus.
jakiś czas temu miałam rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy w księgarni. jedno z pytań - czy może pani nosić grube, ciężkie książki?
OdpowiedzUsuńodpowiedziałam, że jestem po polonistyce..
dziś sobie nie wyobrażam, jak to było możliwe, być takim utalentowanym ekwilibrystą-librarystą, który potrafił balansować z wieżą encyklopedii czy słowników między półkami i studentami
oj słabnie ta młodzież, słabnie
za niedługo wprowadzą czytniki, w którym strony będzie się przewracało mrugnięciem oka
(no chyba, że już są a ja nie nadążam jak zwykle)
Ooo, to szybko czytasz, skoro ogarniasz stronę między mrugnięciami (no ale po polonistyce, to wiadomo ;)
UsuńNo i udało Ci się mnie niechcący zawstydzić. Ignorancja boli
OdpowiedzUsuńJa do e-książek jestem zupełnie nieprzekonana. Nie potrafię. Nic nie zastąpi zapachu świeżych stron książek i ich dotyku. Nic a nic!
OdpowiedzUsuńno cóż, książki papierowe to produkt niesprzedawalny
OdpowiedzUsuńa może to raczej wina kiepskich książek, coraz częściej o tym myślę, że moja książka jest zwyczajnie huyowa, dlatego nikt jej nie kupuje.
no ale cóż, tym bardziej e-książki nikt nie kupi
ściska z uśmiechem
Dajże spokój, teraz to proporcje sprzedaży odwrotne do jakości zawartości, nie ma się czym przejmować. No i może po prostu okładkę masz zbyt melancholijną, trzeba było dać gigantyczną malinę z corbisa czy coś ;)
Usuń(A ja właśnie jak już coś na ekranie to poezję, prozy nigdy)
Postępu nie zatrzymamy, przyrodzonego ludzkiego lenistwa też nie. Zostaniemy książkolubnymi dinozaurami, a po nas? Pewnie potop...
OdpowiedzUsuńPotop w postaci zalewu czytników...
Usuńchyba lubię Sapkowskiego...
OdpowiedzUsuń