Ominąwszy kolejkę podchodzę ci ja
z koszykiem do kasy i pytam kasjerkę, czy w sklepie nadal obowiązuje zasada (znajomość zasad to podstawa:),
że z roślinami bez kolejki.
Obowiązuje, mówi kasjerka, pokazuję jej więc roślinę i sobie stoję z koszykiem,
podczas gdy przez dalszą część kolejki przetacza się tajfun.
– Hej hej! – krzyczy pierwsza
część kolejki.
– Co to ma znaczyć? – krzyczy
kolejkowy ogonek.
– Ma to znaczyć tyle, że klienta
z rośliną w koszyku obowiązuje kolejkowe pierwszeństwo – odpowiadam.
Ale agresywna blondynka, którą
właśnie wyprzedziłam, nie uznaje zasad, które jej nie odpowiadają.
– Ja nie pozwolę! – mówi i wyrywa
mi porfel z ręki.
A jest to zniszczona dzielnicowa blondynka w wieku o tyle nieokreślonym co
zaawansowanym. Kobieta, która z wyglądu (jak na moje oko) nie zaznała w życiu
ani kariery ani miłości ani szczęścia ani NAWET udanego utleniania, teraz
jednak stoi na czele kolejkowego frontu narodowego, świeżo przepoczwarzona w
sklepową działaczkę, więc nie chcę jej psuć tych pięciu minut sławy, wzdycham tylko
w milczeniu.
– Cwaniactwo! – drze się kolejka.
Kolejka wpatruje ze złościa w
kasjerkę, która się kurczy, bo znajduje się między (kolejkowym) młotem a
(roślinnym) kowadłem.
– Nooo, ale pani ma tu jeszcze
kefirek... – mówi płaczliwie.
– To zróbmy tak – mówię dygocąc
ze szczęścia, bo portfel jednak do mnie wrócił (a szkoda, nie ma jak porządna
gimnastyka w bonusie z wycieniowaniem fryzu w postaci szamotaniny ;) –
rezygnuję z reszty zakupów i proszę mi tylko policzyć za tę oto roślinę.
– Ciężarne to mogą bez kolejki, a pani nie jest NAWET ciężarna! –
drze się blondynka, podczas gdy ja się w skrytości ducha cieszę, bo w puchówce
na dwóch polarach to mi się wydaje, że jestem wizualnie bardzo ciężarna ;).
- No to ja jednak może policzę
już pani wszystko... – kasjerka nieśmiało zaczyna nabijać.
Kolejka już wie, że nic nie
wskóra i boli to kolejkę bardzo. I pada argument kluczowy.
- To NAS powinna pani prosić o pozwolenie, że bez kolejki! Nas, a nie
jakąś kasjerkę!
Tylko czy wszystkich razem czy
każdego z osobna – zastanawiam się – a może anonimową ankietę z podsumowaniem
wyników? Płacę i zabieram kwiatową przyczynę kolejkowego skandalu.
- No i o co tyle krzyku, po co te
nerwy? – pytam blondynkę na odchodnym.
-CZWANIACTWO! – blondynka ryczy
na mnie z takim uczuciem, że aż pluje, na szczęście w porę zasłaniam się
rośliną.
- O, skąd pani wiedziała, że tą
roślinę należy zraszać?
I idę, a za mną spiętrzenie
kolejkowej rozpaczy i goryczy.
- OOO, jak tak, to my se
wszyscy następnym razem weźmiemy do koszyka po roślinie!!! – konstatuje
kolejka.
-Właśnie! Wszyscy se kupimy roślinę i bez kolejki
wszyscy!!!
I tak się proszę państwa, promuje ekologiczny tryb życia.
Odwołując się do wygórowanych ambicji miernoty. Odwoływanie się do zdrowego
rozsądku nigdy nie działa tak dobrze ;)
(Chociaż możliwe, że nie
rozegrałam tego najlepiej, zbyt butna byłam, niesiona wiarą w zasadność zasad i
w dobrą wolę tłumu, co to w rozkroku stał, bo za sobą miał już najprzyjemnieszą
cześć konsumpcyjnej rozrywki (pakowanie do koszyka), a przed sobą część
najmniej przyjemną (płacenie). Potrzeba mi więcej pokory. I kory dębu, bo to
też zdrowe ;)
Tymczasem tak wygląda kolejka w Tajlandii (i wszystko jasne ;)
U nas najlepsze są kolejki ideowe
Jakos w tej Polsce nie chce sie komuna skonczyc i kazdy kombinuje, jak tu omijac kolejki. Dla mnie to niepojete! A juz tym bardziej dawanie pierwszenstwa kwiatkowi. Na jakiej to niby zasadzie?
OdpowiedzUsuńKiedys to rozumiem, miesa moglo zabraknac, a kolejka liczyla 200 osob, bo stala od 4 w nocy. Ale teraz? Nigdy nie pojme, dlaczego nadal funkcjonuje uprzywilejowanie w kolejkach.
Tu stoja grzecznie wszyscy, ciezarne, matki z dziecmi, kwiatki i staruszki. Nikt nie wpadnie na pomysl przepychania sie do przodu, bo i po co?
Taaa, mimo przemian dziejowych, ten niepoprawny ustroj nie zaniknal. Przynajmniej w kolejkach.
Ponoć po nowy model ajfona też kolejka stoi od 4 rano...
UsuńNo i mi coś fajnego się przypomniało - to updejtuję ;)
budzé się, załączam kompa i se myślę, czy są już nowe krotochwile..
OdpowiedzUsuńsą!!
jutro dzwonię do mamy i jej przekazuję, że bez kolejki z rośliną,
ona lubi się awanturować w sklepach
kartą nie można płacić, ale roślny to mają pierwszeństwo
dziwna ta Biedra
Widać ze świeżo podlanych roślin może siurkać z koszuka, choć prawdopodobnie chodzi o to, że rośliny są eksponowane poza
Usuństrefą kas.
(Ja się budzę i się zastanawiam gdzie stanąć :)
Łe, a mnie kolejki się nie z PRLem kojarzą, a z dziekanatem. To był dramat;D
OdpowiedzUsuńA rzeczywiście było coś takiego: stanie pod dziekanatem swojego czasu...
UsuńRyczałam ze śmiechu, czytając powyższe, naprawdę!... Zawsze uważałam, że kolejka to taki mikrokosmos społeczny w pigule, cholernie niebezpieczny twór, a już najgorsze są chyba te do lekarza. Pomysł z rośliną czadowy, aż żałuję, że czegoś takiego nie ma w Niemczech, bo bym chętnie tytułem eksperymentu wypróbowała:-)
OdpowiedzUsuńPS. Pomysł z Tajlandii genialnie prosty (tylko co zrobić w Polsce zimą?...)
Wziąć klapki a samemu klapnąć w dziale mięciuchnych papierów toaletowych. Może ;)
UsuńO, kolejki u lekarza to Szekspir :)
Cudowne! :) :)
OdpowiedzUsuńDlaczego z rośliną bez kolejki? Moje panie, odpowiedź tkwi w zakończeniu krotochwilnej opowieści. Wszystkie klientki postanowiły na drugi raz, co by nie stać w kolejce, zakupić roślinkę. I to chodzi, roślinki mają krótki termin ważności, z różnych powodów, bo są sztucznie pędzone, bo nie ma czasu by o nie w sklepie dbać itp., chodzi więc o zachęcenie klienta do ich kupna. Tylko, gdy tak wszystkie panie kupią sobie po kwiatku to, nie ma rady, kolejka będzie i tak.
Ja nie wiedziałam, że Biedro ma takie zasady, podróże po blogach kształcą.
A ja, tymczasem, zostałam stałą klientką nie tylko Biedronki, ale i, a także przede wszystkim, omnipotencji, czy inwentaryzacji krotochwil (co jest bardziej prawidłowe?)
Uwaga: to nie był post sponsorowany. Howgh.
UsuńTak sobie myślę, żeby się przekwalifikować z opowieści randkowych na kolejkowe ;)
(Witaj Babko F., może być Krotochwila)
złamałaś życie blondynie, jeszcze pójdzie do kolejki na tory albo coś
OdpowiedzUsuńKolejkowa historia podoba mi się, ponieważ wykazałaś się asertywnością i znajomością zasad oraz umiejętnym przy nich obstawaniu! :)
OdpowiedzUsuńA temat nośny, oj nośny...
Nośny temat to jest taki, jak zamieścić info o poście na fejsie bez dostania piany na pysku :I
UsuńO ratunku :)
OdpowiedzUsuńA skąd się dowiedziałaś w ogóle o takiej zasadzie? :D
A nie pamiętam już - może z netu?
Usuń(Ale część zasad sobie wymyślam i sprawdzam, czy przejdą ;)
Szkoda,ze nie mam żadnej Biedry w pobliżu, bo też lubię się awanturować w sklepach i nie tylko.
OdpowiedzUsuńCzy to tylko tam, bo Lidla mam nieopodal i już bym poleciała wypróbować :).
Np. w czwartek byłam na płatnych badaniach w Medicoverze, com se je w prezencie na dzień kobiet sama zakupiła. Miałam mieć tylko pobieraną krew do badań ( no i mocz, ale to już pobrałam sama w domu).
Mailowo i telefonicznie ustalono ze mną godzinę pobierania. Przyszłam 10 minut przed czasem, przywitała mnie osobista asystentka, siadać kazała i czekać. Po 30 minutach czekania byłam tak wkurzona, że poszłam do tej asystentki i zrobiłam awanturę, że czekać to ja mogę na NFZ, a nie za własne ciężko zarobione pieniądze, że myślałam, że tu jest inaczej i itp.itd.
Gięła się w ukłonach i przepraszała, weszłam za chwilę, nie wiem, jak długo czekałabym bez awantury.
Oczywiście jako osoba kulturalna nie krzyczę, tylko wyłuszczam swoje racje chłodnym i złowieszczym głosem, takim, ze w pięty idzie :)
Myślę, że na chłodno i złowieszczo robi to większe wrażenie niż wrzaski.
UsuńNatomiast życie uczy, że jak się siedzi cichutko w kąciku to co najwyżej pies na nas nasika ;)
Jeżeli ciebie ktoś wyprzedzi, to dobrze (widać człowiek obrotny, radzi sobie w życiu), ale jeżeli ty jego, to oj...
OdpowiedzUsuńSi señor, to zawsze działa w jedną stronę.
UsuńNie kupię rośliny bo nie mam roślin ze wzgl. na alergię. Ten myk nie dla mniePPP
OdpowiedzUsuńFzI- nie musisz ich jeść :)
UsuńNiektóre rośliny są właśnie dla alergików, coby im powietrze oczyszczać.
UsuńRozumiem wkurw ludzi z kolejki. Bo dlaczego akurat z rośliną? Równie dobrze mogłaby być zasada, że z mopem, albo wołowiną bez kości. Albo, że jak ktoś ma zielone buty to też bez kolejki. Ty musiałaś jeszcze dodatkowo napluć kolejce w twarz tym kefirem i batonikiem. Tak, to była prowokacja z Twojej strony! Nie lubimy, jak ktoś się wynosi, o!
OdpowiedzUsuńPiękny przykład wywoływania niepotrzebnego konfliktu, bo ktoś wymyślił dziwaczną zasadę, a ktoś postanowił z niej skorzystać.
Kupując (opcjonalnie zielonego) mopa, też będę udawała, ze to roślina, z wołowiną będzie trudniej ;) (Ach,nawyki)
UsuńOwszem naplułam, ale kolejka odpluła, więc wyszło sprawiedliwie.
Z wołowiną nie będzie tak źle, wystarczy pogmerać i wyszukać najbardziej zielony kawałek ;) nawiasem mówiąc odważna jesteś moja Droga, kupując mięcho w Biedrze ;)
Usuń