Wstałam dziś wyjątkowo wcześnie jak na mnie i jak na sobotę.
Śnieg.
Chociaż możliwość, że pobliski Super-Sam Społem postanowił pozbyć się zapasów przeterminowanego twarogu jest równie, a może nawet bardziej, prawdopodobna. Więc sprawdziłam - jednak śnieg.
Zrobiło mi się sentymentalnie, więc wrzucam trochę kids-inspired muzy:
Nie ma to jak podręczyć trochę dziatwę;)
zanim dziatwa zacznie dręczyć śnieg, na co ma - sądząc po możliwościach przyspieszającego globalnego ocieplenia - jakieś 4 do 5 godzin, przed przemianą wyżej wspomnianego w błotniście-solną breję.
Szkoda, że już nam się nie chce robić na śniegu orłów ani bałwana, wystarczy włączyć i mamy jedno i drugie w tv, a każde obchodzi nas tyle co zeszłoroczny śnieg.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No to cyk! Nie ma się co pieścić.