sobota, 8 września 2012

Social Miodzio czyli Jak to jest być w Polsce niepełnosprawnym. Oraz o szkodach poczynionych przez tychże estetyce ogólnej i mojej znajomej

Paraolimpiada nadal trwa, ale w super estetycznej telewizji polskiej jej nie uświadczysz, wiadomo - nie ma jak wepchnąć tego nieparzyściekończyniastego zlepka jakim jest grupa heroicznych paraolimpijczyków w ramówkę, między film z piękną Demi Moore a niezgorszą Justynę Pochanke czy inną Lis Hankę (ilość kończyn: parzysta)

A tu krótka historia o tem, jak to niewidoma chciała grać w Milionerach. No też coś!
Z artykułu:
"Nasze roszczenia nie mogą być absurdalne, bo w ten sposób będziemy zrażać do siebie społeczeństwo.
powiedziała dyrektor biura zarządu głównego Polskiego Związku Niewidomych (na 100% nie sponsorowanego przez żadną telewizyją fundację, for siur! (przyp. de mła)) . Oraz jeszcze:
"Życie niewidomego nie jest łatwe, ale priorytety powinny być inne: poprawa bezpieczeństwa, by niewidomi nie wpadali pod pociągi metra (...) zmiana stereotypów. (...)
TVN nie zastosował rozwiązań dla osób niewidzących, bo nie mógł przewidzieć, że taka osoba zgłosi się do teleturnieju. Tak samo jak nikt nie wyobraża sobie osoby niewidomej w konkursie strzelania do celu. "

No toż wiadomo, nie widzisz/  kończyn nie masz, to siedź cicho w domu i basta! A nie wpadać pod metro i z łuku strzelać się zachciewa! (Najpewniej w sobotnie wieczory!)










Kto by chciał obejrzeć w tivi coś takiego - ręka w górę.


Można by mnie podejrzewać o sarkazm...
Jednak odkąd kilka lat temu jakiś niewidomy na deptaku w centrum Warszawy podciął białą laską moją znajomą, po czym nieświadomy niczego (pogwizdując) poszedł dalej, a bidulka poległa na chodniku z ręką połamaną w pięciu miejscach... no więc odtąd naprawdę nie lubię niepełnosprawnych :I
A przynajmniej nie życzę im wygrania miliona.











Na deser historia niewidomego nauczyciela, który tak bał się utraty pracy, że się do ślepoty nie przyznawał... - artykuł (tu) albo reportaż (tu)
Daredevil normalnie!

Natomiast jeśli chodzi o kulturę w tej materii to Warszawski Festiwal Filmowy otworzy "Imagine" - nowy film Andrzeja Jakimowskiego (autora nolens volens "Zmruż oczy" ;) Opowieść o instruktorze nauczającym niewidomych orientacji przestrzennej, min przy pomocy echolokacji. (Widziałam kiedyś dokument o echolokacji i próbowałam potem przejść się w nocy do kibelka bez zapalania światła. Efekt: punktacja 10/10 za efektowny tulup z półobrotem na pysk ;)

I to tu powinnam dać te piękne reklamy na temat com je dała tam















No to chyba wyczerpałam chwilowo temat... przynajmniej jako osoba  fizycznie sprawna acz społecznie całkowicie niepełnosprytna ;)

7 komentarzy:

  1. To można się przyznać, że kolarstwo na wózkach inwalidzkich wydaje się komuś em... yyyyy.... szokujące? To ja się przyznaję i przyznaję też, że dobrowolnie nie chciałbym tego oglądać dłużej niż oglądam zdjęcia ofiar wojny, albo dzieci poparzone w pożarach.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja może jednak tytułem wyjaśnienia moich sarkastycznych zapatrywań plus nadal pijąc do pani z Polskiego Związku Niewidomych (jako że w temacie kolarstwa na wózkach nie mam danych) - jeśli ma nastąpić osławiona 'zmiana stereotypów' to trzeba się domagać nie tylko transmisji sportowych paraolimpijczyków ale i możliwości gry w dupnych teleturniejach.
    A oglądanie czegokolwiek jest dobrowolne... JAK NA RAZIE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Temat nie jest łatwy.
    Ja się stykam z osobami niepełnosprawnymi na gruncie zawodowym (na poziomie, powiedzmy, prawnym)i widzę drugą stronę medalu.
    Tolerancja - tak. Ułatwienia - tak. Pomoc, wsparcie, akceptacja - tak.
    Niestety w środowisku niepełnosprawnych też często jest tak jak wszędzie: kto głośniej krzyczy, ten umie więcej wyegzekwować.
    Z jednej stony to jest niesamowite, że osoba niewidoma chce strzelać z łuku (i mówię to ja, była łuczniczka), ale jeśli ma to wymagać horrendalnych kosztów i dostosowywania miejsca dla paru osób, to sorry, ale nie wydaje mi się to fair w stosunku do reszty społeczeństwa.
    I tu się zgadzam: roszczenia nie mogą być absurdalne. Niech niewidomi mają pracę, a nie mimo świetnego wykształcenia siedzą w domu. A czy muszą strzelać z łuku? Hmmm, moim zdaniem nie.
    Wsparcie dla niewidomego nauczyciela, dostosowanie szkoły, uświadamianie innych? Po stokroć tak, bo to jest otwieranie drogi dla wielu.

    Może to brzmi ostro, ale uwierz mi, piszę z doświadczenia, obserwując często osoby niepełnosprawne, z trudnymi sytuacjami ale mające tak absurdalne wymagania (po prawnie w Anglii można, bo jest wybór, to z nieogo korzystają), że aż się wierzyć nie chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiłaś mnie tym łukiem z pantałyku. Ja też sobie lubię z łuku popykać, a największą ochotę mam zawsze jak zmierzch zapada - widać taka już natura ludzka, przekorna, pełna chętek ku niemożliwemu... No ale tak dużo nam naobiecywały dzisiejsze czasy, niemal wszystko wszystkim, więc nie wiem czemu niepełnosprawni nie mieliby też w to uwierzyć i trochę powymagać.
      Roszczenia muszą być głośne i medialne, toż wiadomo: im mniejsza mniejszość tym bardziej. Z tym, że akurat niepełnosprawni są na tle inszych mniejszości niezbyt widoczni - widać niekompatybilność cielesna sprzyja społecznej nieśmiałości.
      No to napisz co tam w Anglii u handicapów bo nabrałam nieśmiałej ciekawości.

      Usuń
    2. Chęci i marzenia to jedno, ale na większą skalę pojawia sie pytanie - za jaką cenę. Ja też mam chętkę na wiele rzeczy ale czy mam prawo się domagać na to dodatkowych ułatwień i finansów. Moim zdaniem nie. A jeśli bym była niepełnosprawna, to dawało by mi to prawo do zwiększenia żądań?
      Może coś tam skrobnę, choć juz sama nie wiem, bo miałam pisać o fidrygałach, sztucznych rzęsach Obamowej i kopczykach z ziemi Yoko Ono, na luzie i w ramach odstresowywania się. Nie wiem, czy mam siłę na poważne dyskusje, szczególnie przy mojej tendencji do widzenia trzeciej, czwartej, piątej strony zagadnienia.

      A jeszcze co do łuczniczki.
      Ja jestem beznadziejnie praktyczna. I rozpatruję jednak zamiary podług sił, a nie mierzę sił na zamiary. Niestety.
      Albo stety.

      Usuń
    3. W społeczeństwie ci, którzy się niczego nie domagają giną marnie - selekcja naturalna taka.
      Czyli mój sprytny plan, żeby scedować na kogoś innego obowiązek pisania o doniosłych tematach społecznych spalił się do filtra, cóż.
      Chyba rzeczywiście weź się za te sztuczne obamowe rzęsy, chociaż - nie przedłużając tematu - jeśli potrzebne są sztuczne to naturalne chyba niepełnosprawne, tak?

      Usuń
  4. Moim zdaniem wcale nie giną marnie, bo 80-ciu procentom (na oko) nic się nie chce, a żyją i mają się (w miarę) dobrze.
    Większość ludzi do szaraki.

    Natomiast wierzę w to, że historię napędzają ludzie, którym się coś chce i którzy się czegoś domagają. Tacy ludzi są niezbędni!
    Tylko że nie każdy ma predyspozycje i chce być 'historymakerem'.
    Poza tym nawet ja (a wydaje mi się, że czasami mój świat jest zbyt czarno-biały) widzę odcienie szarości.
    Między domaganiem się rzeczy (czasami tylko z pozoru) nieosiągalnych i absurdalnych a niedomaganiem się niczego jest jeszcze wiele pośrednich miejsc na skali.
    Ja na pewno nie jestem na żadnym z radykalnych końców.

    A poza tym jest jeszcze kwestia, dla kogo się domagam.
    Dla siebie?
    Czy też dla innych?
    Dla mnie to robi potężną różnicę.

    Rzęsy sztuczne są po to bo naturalne są niepełnosprawne. Tak myślą (chyba) właścicielki rzęs sztucznych.
    Ja nie mam potrzeby mieć sztucznych. Choć już umalowane tuszem tak.
    Co pokazuje tylko ... inny punkt widzenia i różną skalę potrzeb :)

    Niestety na pisanie o doniosłych tematach społecznych mnie przerasta (może dlatego, że się z niektórymi stykam na co dzień i co całkiem bezpośrednio).

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...