Tego się właśnie
obawiałam, a skoro się obawiałam, to musiało się tak stać. W nocy, z niedzieli
na poniedziałek, gdzieś za Wielką Wodą pobiły się nasze dwie rodaczki. Było
ostro, stosowano piarowe sierpowe i dystrybutorskie kopy.
Niemal jak w piosence
Kofty pt ‘Adzia badzia blues’
'Aż raz kiedyś, przez przypadek,na bankiecie po naradzie,Adzia nagle kopem w zadekczynnie znieważyła Badzię.Badzia w mordę ją, za kłaki,Adzia jej widelec w oko.Zaś incydent jako takiPrzemilczano dość szeroko.'
W ten przypadku w grę wchodził nie widelec, ale złota statuja. I nie
przemilczano, tylko komentowano dość rozlicznie. Na bankiecie po naradzie.
Czyli prawie wszystko się zgadza.
A biły się oczywiście Ida i Joanna.
To nie tak, że dowiedziałam się jako ostatnia i dlatego dopiero teraz
się ustosunkowuję. Dowiedziałam się jeszcze przed wami, jako pierwsza! Co
prawda zrezygnowałam z oglądu nocnawej relacji, gdyż komentatorzy wykazali się
jeszcze większą ignorancją niż w zeszłym roku, gdy myślałam, że Łoskara za
główną rolę męską dostało równorzędnie trzech aktorów:
Mafju Makkoagualej,
Mafiu Majk-kofju
Meffiu Mek-konahej [to ten]
Well.
Przemilczy to.
W końcu w kraju tak odciętym internetowo-satalitarną kurtyną od świata jak
nasz, nie można wymagać by komentatorzy zechcieli pronansować dziwa
zagranicznej nomenklatury aktorskiej inaczej, niż wedle własnego widzimisia.
Misia Mefju.
Ale w niedzielę wieczorem, mniemająwszy jeszcze, iż wytrzymię ten
festiwal komentatorskiej ignorancji, opiłam się herbaty. I gdzieś tak o
trzeciej w nocy wstałam, by ulżyć pęcherzu. Włączyłam zatem przy okazji środek
masowego przekazu w postaci starego, oklejonego taśmą, radia Kasprzak. Kasprzak
mi wyrzęził, że Ida dostała Oskara.
Z wrażenia omal nie nasikałam do wanny.
Tego się właśnie obawiałam! Że Ida
dostanie Oskara. Teraz wszyscy Hamerykanie pomyślą, że Polska to ten biedny,
pełen polarnych niedźwiedzi kraj, gdzie nie wynaleźli jeszcze kolorowej taśmy.
Ssą i dobre strony tegoż wydarzenia: główna bohaterka ma takie czarne,
jak węgiełki, oczęta, do tego szarą cerę i burą nietwarzową czapkę [klik]. To
zupełnie jak ja, chyba w końcu odważę się wyjść na salony!
Piszę o tym dopiero teraz, bo pewnie już nikt o tym teraz nie pisze.
Bo
więcej niż 48 h cieszenia się cudzym sukcesem to już masochizm.
W Hollywood
mówią, że ‘jesteś tak dobry jak twój następny film’ i jestem pewna, że od 24 h tata
Idy, niejaki Paweł Pawlikowski,
zbiera fundusze na swój następny projekt. A może już zebrał? On przecie, w
przeciwieństwie do Wajdy, pronansuje po angielsku.
Jak w ogóle do tego doszło, że Ida
związała się z Oskarem?
Nie możemy użyć słowa fart,
bo to po hamerykańsku znaczy coś brzydkiego, co Polak antysemita czyni
zazwyczaj po grochówce.
Otóż sukces Idy to rezultat współpracy artystycznej wrażliwości ze
znajomością zasad marketingu.
Wcześniej Ida zdobyła ponad
80 nagród na różnych festiwalach filmowych. Pomyślałby kto, że na świecie
organizuje się tyle festiwali filmowych tylko po to, by pewna szara zakonnica mogła
się dostatecznie wypiarować przed dojściem w Hameryce.
Reżyser twierdzi zresztą, że to ‘film drogi’. No ba, w dystrybucji nie
utknął. No ba, wysłanie go na tyla festiwali tanie być nie mogło. Ale się
zwróciło. Gratulejszyn.
'Adzia Badzia, Adzia BadziaNikt nikomu nie przeszkadzia!Niejeden chciał, ale się nadziałTeraz śpiewa jużrazem z namiAdzia Badzia, Adzia BadziaAdzia Badzia Bluuuuus!'
Wnioski płynące dla nas, szerokich mas, z tego prestiżowego sukcesu twórcy
Idy są następujące. Czyli
Pawlikowskiego sposób na sukces:
1) jeśli chcesz w Polsce osiągnąć sukces to musisz mieszkać w Wielkiej
Brytanii (tysiące osób już na to wpadło),
2) cokolwiek robisz, zrób coś o Żydach (no powiedz: co ci szkodzi?)
3) cokolwiek robisz, nadaj temu właściwości branżowej plagi: niech
będzie to wszędzie i wszystkich atakuje zewsząd (oprócz polskich kin, bo kto
tyla bez koloru wysiedzi? My tu mamy szaro-buro, zakonnie i poststalinowsko
proeuropejsko i bez tego)
4) jak mówisz, to niech nikt ci nie przerywa! (vide: odbiór złotej statui.
No chyba nie znacie mojego taty!)
'Adzia badzia, Adzia BadziaUzgodniona głos opiniiNie jest ważne, co się myśli,Liczy się konkretny wynik!Doliczono brutto tareManiek, Tekel, Fares.'
A tu 'Przewodnik po reżyserze Idy'czyli inwentaryzacja starych wywiadów z Pawlikowskim [klik]
czyli jak można ukręcić nowy, okazjonalny artykuł ze starych wywiadów kolegów dziennikarzy.
Ostatni czarno-biały film, jaki widziałam w kinie, to było ‘Żeganj, Tereso!’, znany podówczas pod
tytułem ‘Cześć, Tereska!’.
No, no. A teraz wszerz i wzdłuż naród nuci „Idę na Idę” albo „Cieszymy
się, aczkolwiek wolelibyśmy, żeby nagrodzono film o rotmistrzu Pileckim”. Gdyż
odzywa się w nas instynkt stadny. Do wyboru stado A lub stado B. Wilki i owce.
Jałowce i manowce.
[Rhinoceros to po hamerykańsku 'zielona wyspa' ;) ]
Tymczasem Kasprzak poinformował mnie dzisiaj, iż w Krakowie deliberują
nad ekstradowaniem reżysera Romana P. do Stanów. Doprawdyż, radzę krakowskim
kryminalistom wziąć się ostro do roboty, skoro prokuratura tamtejsza jest
zajęta tak poważnymi sprawami natury archeologicznie intymnej. Oraz musi
zapoznać się z całą masą dokumentów przysłanych z krainy Interpolu, zapewne z
roznegliżowanymi zdjęciami Romana P. na czele. Za nasze, podatnicze pieniądze
oczywiście.
'Adzia badzia, Adzia BadziaNa sympozjum przyszli wyszliNie jest ważne, co się robi,Ważne jest to, co się myśli.Ten wie swoje, tamten swoje,dzieci mają razem troje.'
No prawie by się zgadzało, nawet liczba polańskąt, gdyby wziąć pod
uwagę wszystkie okoliczności. Piosenka Adzia Badzia nadaje się na refren do
wielu okazjonalnych wydarzeń, jak widać ;)
Dziękuję za uwagę! Chciałam jeszcze, z tego miejsca, podziękować mamie
i tacie, moim producentom!
Oklaski! Ukłony!
A teraz możecie napisać do którego stada należycie, którego Mefiu
pronansujecie, albo zanucić refren z Adzi Badzi metodą kopiuj wklej. Doprawdyż
jestem dziś taka łaskawa.
A teraz o co naprawdę chodzi w filmie zaprezentuje ilustrator Justin Reed: