poniedziałek, 4 stycznia 2010

Para BUCH! oraz jak określić pozycję społeczną na podstawie posiadanego papieru toaletowego

Byłam wczoraj w odwiedzinach u bardzo przyjemnych ludzi. Poznanych co prawda już wcześniej, ale tym razem antropologicznie obserwowanych w ich środowisku naturalnym (meble na zamówienie, chromowana lodówka, naprawdę oldskulowa choinka w stylu rustykalnym i conajmniej trójwarstwowy papier toaletowy. Rispekt. W mieszkaniu można zapalić. Pokłony.) On jest dość niepozorny, choć bardziej w sensie imidżu niż wzrostu (plus dobrze gotuje ), a ona to matryca wszystkich kobiecych zalet i atrybutów: piękna, ciepła, stonowana, elegancka. Wygląda też na to, że mądra, ostateczny cios w moje małe atroficzne serduszko. Powinno się ją porwać i sklonować i wyeksportować w świat jak Nałęczowiankę. Wysłała potem do mnie zaproszenie do zataczowania się jako friend na fejsbuku. Chyba dam na mszę!


Kwestię społecznej pozycji znajomych na podstawie serwowanego w toalecie papieru toaletowego naświetliła mi znajoma z dobrej, mieszczańsko-poznańskiej rodziny.
– Lambi to Rolls-Royce wśród papierów – oświeciła mnie. Nie powinniśmy dać się zwieść Velvetovi czy innym takim. Wyjaśnia to tajemniczą z pozoru kwestię czemu zatrzymała się u mnie tylko raz – mojemu tyłkowi wystarcza bowiem szarogazetowy papier wiele mówiącej marki „Serwus”. Wyobrażam sobie, że właśnie dzięki Serwusowi mogę niemal bezpośrednio podetrzeć się wszystkimi przemielonymi „Naj”, „Rewiami” i „Życiami na gorąco” czyli wejść w intymny kontakt z koncernem Bauer. Natomiast w gościnie u bardzo oświeconej ekolożki (segregacja śmieci, organiczne bawełny i nie-jemy-tuńczyków-z-puszki) doznałam szoku widząc papier perforowany w listki i zadrukowany dwukolorowymi kwiatuszkami. Jak ekologia ma się do oferowania tyłkowi kolorowych kwiatków, w produkcji których do środowiska przenika tyle spoiw, żywic, rozpuszczalników i metali ciężkich? Oto jest pytanie.
Ekologia jest megaważna, dopóki nie dochodzi do starcia z własnym tyłkiem.
Co napisawszy wkręcam ostatnią znalezioną 100 watową żarówkę. Kiedy się wypali, zrobię jej nie-ekologiczny pogrzeb w ogródku, na pamiątkę odchodzenia do lamusa starych czasów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...