„Niewyobrażalna tragedia” – to sformułowanie najczęściej pada w mediach, zupełnie jakby rasa dziennikarzy przekazujących newsy była wieczna i nieśmiertelna, jakby samoloty były podniebnymi ptakami niewypełnionymi tysiącami ton paliwa. Eh.
Myślę, że nasz naród myli żal po stracie prezydenta, którego obśmiewał wzdłuż i wszerz (a były to, jak pamiętamy, odcinki bardzo krótkie) z lękiem przed ironią losu, że z przywódcy państwa w jednej chwili można zmienić się w spalony kawałek tkanki w ruskim lesie. Że można lecieć na uczczenie pamięci zmarłych i w jednej chwili do nich dołączyć i też być czczonym.
Znajomy H. odwołał rano swoje urodziny, dostałam też dwa enigmatyczne sms-y: „Ulala” i „O w mordę!”. Nie rozumiałam o co chodzi do czasu włączenia telewizji. Czarne logo TVP1, czarne ubranie, czarne oczy bladej prezenterki.(Błękitne oczy na okładkach pism zwiększają ponoć sprzedaż o 10 %, teraz jednak nastąpiło chwilowe zapotrzebowanie na oczy cziornyje, oczy smutne, oczy ciemne jak dwa węgiełki.)
W telewizji wygląda to tak, że młodzieży - rumianej, nieozmarszczkowanej, tej z przyszłością - trudno uwierzyć w taką krańcowość: w jednej chwili rządzisz, działasz, pakujesz do bryły samolotu ludzką masę pełną zróżnicowanego pro-społecznego cv, która chce obchodzić, przemawiać i uczestniczyć; a w drugiej już cię nie ma, ciach i rejestrujesz się do księgi nieistnienia, zeskrobują cię łopatkami i proszą rodzinę o wymazy z ust.
Osoby starsze przychodzą oddać hołd za zasługi dla kraju, które to zasługi często zauważają pośmiertnie, co przypomina robienie rentgena bez kontrastu i z kontrastem ( o ile szpital wojewódzki za kadencji opozycji podpisał umowę na takie zabiegi). Smutne podsumowanie dnia: po śmierci można pokochać każdego – nawet prezydenta-kurdupla. Można też w archiwach znaleźć zdjęcia, na których wygląda na sympatycznego męża stanu miłej żony, a nie na mikro-dewianta z nadwyrężoną logopedycznie popłuczyną po słodko-kwaśnej bezie-elegantce. (Tak, to sarkazm)