środa, 14 sierpnia 2013

Nie jestem z cukru więc nie obawiam się deszczu

... czyli zgrabna Jola, parasolka, syrenka i odznaka PTTK (ktoś ma?)
Baaardzo zmysłowe, zwłaszcza pan Janek z wacikiem ;)



Najgorszy żar, mam wrażenie, już za nami. Nie mniej po to zesłano nam czwartkowe święto by za miasto wyjechać, niewątpliwie. Z jakimś młodym małżeństwem ;)

5 komentarzy:

  1. W tylkach Wam sie poprzewracalo od nadmiaru swiat, dni wolnych i dlugich weekendow! A gospodarka lezy, kwiczy i przebiera konczynami. Ktorej to z matek bosek jest znowu swieto?

    Przyjemnego pobytu zycze niemniej, bo jestem uprzejma nad wyraz. :))) (i zazdrosna o dzien wolny)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym kraju nie ma nadmiaru niczego, oprócz może wolnych dni w maju, trust me.

      A leży i kwiczy to koltet in spe, o czym będzie następnym razem zresztą.

      Usuń
  2. To moje święto, choć matką boską bynajmniej nie jestem i jak najdalej mi do nich wszystkich.
    Urodziłam się bowiem 15. sierpnia, w niedzielę i w święto wtedy ( w czasach zamierzchłych) , bo potem znieśli i znów po latach przywrócili. To tak, jakby się urodzić w niedzielę wielkanocną. Przynajmniej znam powód swego lenistwa.
    A w dodatku mam też jutro imieniny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystkiego czekoladowego :*

      Usuń
    2. JA tam nie wiem czy nie jestem Matkobosco, często się tak członkowie rodziny do mnie zwracają ;)

      Przyjmij więc Marianno, na łonie mego bloga niniejszym, gorące życzenia urodzinowo-imieninowo-boskie.

      Usuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...