wtorek, 3 grudnia 2013

Czy wiesz gdzie jesteś? Czyli o błogosławieństwach ignorancji geograficznej.

Oto przez fejsbuki wszelakie przelatuje raz na jakiś czas śmiesznota na temat ignorancji takiej lub siakiej – tym razem geograficznej. Jak Brytowie widzą stany w Stanach i jak Amerykańczycy interpretują Eurotwór w podziałce na poszczególne jednostki krajowe.
Oczywiście nie jest najlepiej a nawet jest bardzo źle.
więcej tu Americans place european countries on the map

Mnie jednak wzruszają te zapiski w rodzaju ‘Tak mi przykro!’, ‘Nienawidzę siebie...’ oraz refleksyjne ‘Chodziłem do koledżu, dostałem swój dyplom. LOL’.
 Bardzo to cenny podejście w czasach gdy z ignorancji jest się w najgorszym przypadku dumnym a w najlepszym występuje się z tego powodu w telewizji.
 Być może niektórzy pamiętają taką smutną scenę z filmu/książki o sławetnej dziennikarce telewizyjnej Bridget Jones, która nie wiedziała, gdzie są i z kim graniczą Niemcy. Cóż. Nie tylko u nich mają takie problemy.
Tymczasem nadal nosimy w sobie wizję narodu na tle tego hamerykańskiego wykształconego nieco lepiej. Ale konfrontacja z rzeczywistością może być bolesna.

Kilka sezonów temu będąc zagranico spotkałam grupkę uroczych młodzieńców w kwiecie wieku, więc, co oczywiste, zagadałam. Zapytałam w końcu skąd pochodzą, na co jeden z nich w odpowiedzi wyprężył zachęcająco pierś spowitą T-shirtem z jakąś flagą. Wyraz mojej twarzy był widać znaczący, bo młodzieniec powiedział:
- Nie masz pojęcia skąd jesteśmy, prawda?
To była flaga Luksemburga.
Moje tłumaczenie, że nie zwracam uwagi na tak MAŁE rzeczy nie pomogło zawiązkom tej przyjaźni ;).
No ale flaga to flaga, układ pasków wiosny nie czyni, jak się chce wiedzieć, gdzie się jedzie. Np do jakiegoś polskiego miasta na początek. O czym za chwilę.














 


Najgorzej jest gdy spotkamy w życiu kogoś z takiego np Ełku. Na pytanie skąd pochodzisz i odpowiedź, że z Ełku NALEŻY natychmiast zmienić temat, w przeciwnym razie czekają nas tortury.
- A w jakim to województwie? – zapytałam kiedyś nieopatrznie, nie tyle zawstydzona własną ignorancją geograficzną, ile żądna jej uzupełnienia.
No i się zaczęło.
-  Ooo, nie wiesz?
-  No to zgadnij!
- No dobra, podpowiem: mamy tam taki baaardzo sławny most (górę/ pomnik papieża/ zabójczą matkę okupującą media/ whatever).
I już na początku takiej znajomości wiem, że nigdy nie odwiedzę Ełku, bo nie lubię jego sadystycznych mieszkańców ;).

A za to lubię konkrety w połączeniu z brakiem kompleksów i brakiem protekcjonalnego podejścia do MOJEJ niewiedzy.
- Skąd jesteś?
- Ze wsi pod Sanokiem.
- A gdzie jest Sanok?
- To wieś niedaleko Rzeszowa.
- A gdzie jest Rzeszów? Chociaż nie, czekaj, wiem, gdzie jest Rzeszów.
1 do 0 dla bezpretensjonalnego mieszkańca wsi po Sanokiem.
Bycie z Warszawy jest takie nuuudne. Wszyscy wiedzą gdzie jest Warszawa i nie można się poznęcać ;)
....
A teraz test, nasz, polski, swojski. Co tam Europa, trza zacząć od własnego podwórka.
Ile z 50 polskich miast i ile województw z całą geograficzną pewnością umiejscowiłbyś na mapie?
 
Oczywiście to tylko taka czujka, chyba że komuś rzeczywiście chciałoby się liczyć i mnie pocieszyć lub zniszczyć, w zależności od wyniku ;)
Jeśli bowiem o mnie chodzi, to okazuje się, że gdyby jakiś technologiczny kataklizm wykończył elektronikę i środki transportu a gwałtowna burza pozmiatała wszystkie tablice informacyjne z autostrad, to mogłabym tylko siąść i płakać, bo nie odnalazłabym rozproszonej po kraju rodziny i znajomych. Mój wynik oscyluje w granicach ‘I’m so sorry’. Bolesna świadomość.
I nie pocieszają mnie wcale znajomi w tych, no, Luksemburgach ;)

(By the way – zauważyliście, że na tych mapach Europy Polska trochę jakby zmieniła kształt, zdziadziała formalnie? Nie wiadomo, może to pod rządami Donalda tak? ;)

A tu rozwiązanie w formie konfrontacji z tzw fucktycznym stanem wiedzy ;)
 

27 komentarzy:

  1. Każdy się uważa za pępek świata i jest przekonany, że każdy powinien kojarzyć miejsce, z którego pochodzi. A mnie nie przeszkadzało, że kiedy rozmawiałem we Wrocławiu z taksówkarzem, to nie wiedział, gdzie jest Tczew i pytał mnie: "A gdzie jest to Tczewo"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, gdzie? ;))
      Dobra, sama znajdę w ramach doszkalania, ahah.

      Usuń
  2. Kto w Polsce (i nie tylko) zna nazwy i umiejscowienie wszystkich stanow w Stanach? A Amerykance znaja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się że niekoniecznie, ale nie dysponuję danymi na temat pułapu nie/wiedzy.

      Natomiast że Brytyjczycy nie znają swoich dawnych kolonii to dziwne ;)

      http://www.buzzfeed.com/robinedds/its-thanksgiving-so-we-asked-some-brits-to-label-the-us-stat

      Usuń
    2. Odszczekuje! Wlasnych stanow tez nie znaja ci ignoranci. Czego ich tam w szkolach ucza?

      Usuń
  3. hehe...wiem gdzie jest Ełk, Sanok, i wiele innych. Tak na marginesie to Ełk bardzo mi sie podobal. Phi...taka mapa? latwizna! strrrrrasznie lubie wiedziec gdzie jest kazda Pipidowka o jakiej slysze. Z polozenia stanow w Stanach, a takze stolicach stanow, symbolach kazdego z nich itp. pisalam kolokwia...i nic nie pamietam;) widocznie to co nieuzywane szybko u mnie zdycha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, żeby poczucie humoru nie zdechło, reszta może.
      Widzę, żeśta się dziewczyny rzuciły bronić Ełku, dobrze, że stolicy nikt ;)

      Usuń
  4. Klasyka, której nie raz doświadczyłem to "Poland? - Holland?" więc jak na Amerykanów to i tak całkiem nieźle :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To klasyk przy którym już się ziewa ;)

      Usuń
    2. I w związku z tym, nie okazuje żywszej reakcji, za to "obudziłem" się, gdy usłyszałem jakie jest wyobrażenie o przeciętnej Polce :-) bo facet to wiadomo: pijak i katolik :-)

      Usuń
  5. Jak to wszystko elektroniczne wysiądzie, wal do mnie! Z geografią światową u mnie marnie, ale w kraju ,,pelargonii i malwy'' orientacja całkiem dobra. Poza Lubelszczyzną i Lubuskim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wszystko elektroniczne siądzie to ty, zgago, też - taki kos ;)
      Chyba w kraju ,,agonii i salwy'' miałaś na myśli...
      A co masz do 'L' - rozmiar, faktycznie fatalny, ale dyskryminacja województw, hm ;)

      Usuń
  6. Z racji pracy mapę Polski mam dość opanowaną. Ale nie, żeby znać wszelkie wsie i wsiulki, bo tych nawet w najbliższych okolicach nie znam na tip top.

    Ełk jednak polecam odwiedzić ;). Most jest (nie jeden, choć jeden dość szczególny), pomnik Papieża a jakże (wszędzie takie są) a o matce sadystce nie słyszałam (takie też są wszędzie...). Generalnie ładne miasto i ode mnie miałabyś tam już tylko 23 km ha ha ha ;). No bo jestem pewna, że gdzie leży Grajewo to wiesz na mur beton!

    Zawsze lubiłam geografię - tą "gdzie co leży" i jaką ma stolicę a nie o jakichś tam rowach tektonicznych i mapach atmosferycznych. Niedawno wzięłam się za mapę Indii... Wyzwanie, że u hu hu. Ale ciekawe, nie przeczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię jak wymieniacie miejscowości (vide Piotr w komciu numero uno) z moim imieniem w środku ;)
      Czuję się zaproszona ;)
      Ja niedawno się zainteresowałam indyjskim malarstwem współczesnym i studiuję po sieciach, co polecam również tobie, jak skończysz z mapami.

      Usuń
    2. To pisz raczej o tym malarstwie indyjskim a nie ignorancji krajowej.

      Usuń
  7. Przeglądałam te fejsbuki i już teraz wiem skąd się Turcy wzięli w Polsce jakiś czas temu - my nią graniczymy, tak samo z Gruzją i Austrią... ;) Nie ma nic do śmiacia trzeba się przyjrzeć jak nas lokalizują bo to mówi wiele o tym jakie mamy problemy ;) Na szczęście pojawiamy się częściej niż np. Słowacja czy Bułgaria...
    Zmiany kształtu nie zauważyłam... że co, państwo środka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę taki nieforemny wyszedł ten cycek na dole, ale widać się czepiam. Nullo.

      Usuń
  8. Że Amerykanie nie wiedzą gdzie leżą państwa europejskie to się bardzo nie dziwię. To daleko od nich i nie ma dla nich znaczenia. A czy my wiemy, który to Urugwaj a który Paragwaj? A przecież to duże kraje. Dla nas to jeden pies, jak dla innych Czechy i Polska.
    Miasta miastami, ważne żeby wiedzieć, gdzie leżą Swornegacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu Eurotwór zjednoczony więc nie ma co płakać, racja.
      A ten Purugwaj to licho wie gdzie.

      Usuń
  9. Najbardziej "lubię" opowieści, gdzie kto był nad Bałtykiem... Te wszystkie Wisełki, Jodełki, Ustki, Pustki, Dąbki i Dębki... Czy tego nie można było ułożyć alfabetycznie od lewej do prawej??? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak mapa Europy mnie ubawiła po pachy. Zwłaszcza Australia w miejscu Polski (pewnie chodziło o Austrię), w ogóle ta mapka jest mistrzowska (to na niej jest Poland i Warsaw jako dwie oddzielne kontury). I ta nasz Polska co się dziwnie na wschód przemieszcza. Wzruszała mnie też samokrytyka składana przez uczniów. To kraj mojej mamy. Sorry mamo! ojejciu jakie urocze. A propo naszegp kraju to względnie go ogarniam. Może w pierwszej chwili nie podałabym konkretnie województwa, ale wiem gdzie jest Ełk:) Zresztą zaraz się sprawdzę czy faktycznie świetnie sobie radzę z mapą Polski!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. No i HORWACJA jest równie piękna przez samo H jak przez CH!

    OdpowiedzUsuń
  12. no dobrze,
    teraz wspólnie poszukamy psiejgórek

    OdpowiedzUsuń
  13. Mózg ma ograniczoną pojemność, a co gorsza niespecjalnie mu się chce przechowywać niewykorzystywane dane (i ma racje, po co zajmować miejsce i przeciążać elektrykę ;)). Kto wykorzystuje geograficzną wiedze w praktyce i na co dzień, to ją sobie utrwala i może się w razie czego pochwalić i zabłysnąć przed publicznością; reszta, nawet jak się nauczy, to zapomni. Zresztą dlaczego wiedza geograficzna miałaby być większym "must have" niż np. chemiczna (a o tą to chyba nawet strach pytać, bo by się niejeden wcale nie głupi człowiek wyłożył), biologiczna czy jakakolwiek inna. Tak zwana wiedza ogólna, którą każdy szanujący się inteligent powinien posiadać w małym paluszku (i która jest wyjątkowo rzadko wykorzystywana w praktyce - to chyba pierwsze kryterium wyboru z zasobów całej biblioteki wiedzy ludzkości, drugie - im nudniej, tym lepiej), to też taki wyznacznik, który wszyscy uznajemy za oczywisty, mało kto go spełnia, a jak się nad tym zastanowić to nie ma większego sensu. Niestety, za dużo wiemy jako ludzkość w ogóle, aby móc się bawić w ludzi renesansu, to nie są czasy dla Leonardów Da Vinci. Wszyscy jesteśmy ignorantami w wielu dziedzinach, w nielicznych możemy uchodzić za praktyków lub specjalistów i jak się dobierze odpowiednią dziedzinę to każdy z nas może wyjść na nieuka i idiotę. Oczywiście ignorancja to żaden powód do dumy, ale do wstydu też niekoniecznie - wszak kto pyta nie błądzi, choć w internecie (i coraz częściej w życiu codziennym niestety), kto pyta, ten się wystawia na żer loży szyderców. Jeszcze lepiej być ignorantem unikającym bzdur typu "Matura to bzdura" i posiadającym dwie przydatne umiejętności: znajdowania informacji i przetwarzania takowych ze zrozumieniem. Z takim niezbędnikiem można sobie dać już nieźle radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no oczywiście, upychamy do mózgowej puszki co możemy, choć głównie chodzi o to, by żer zamienić na żar i zachęcać do samej czynności oraz wyrabiać dobre nawyki.
      A wykuć geografię łatwiej niż na poziomie tych dziwnych znaczków odróżniać choćby budowę metanolu od etanolu - skoro pijesz do chemii ;)

      Usuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...