Dzisiaj, z okazji Dnia Języka Ojczystego, proponuję zapoznać kto zacz Witold Doroszewski [klik].
Dla tych co nie klinkom kursorem, śpieszę donieść, iż to jakby prekursor profesora Miodka, popularyzator nauki o języku polskim, który wyżej stawiał człowieka mówiącego niż milczącego (co, sami przyznacie, jest zawsze dość ryzykowne).
Zawsze w wypadku takich postaci, zawodowo i pasjonacko bardzo silnie zorientowanych, sprawdzam jakąż drogą poszła ich dziatwa. No i otóż klops: synowie Doroszewskiego zajęli się jeden biofizyką a drugi protozoologią. Protozoologia to – według Wikipedii – przestarzały termin dziedziny naukowej zajmującej się pierwotniakami.
Nie wyciągam z tego żadnych wniosków.
Nawet jak siedzę u mamusi i niedbale przeglądam kolorowe pisemka, na łamach których ewidentnie widać, że większość młodych polskich aktorów, reżyserów i piosenkarzy to dzieci starych polskich aktorów, reżyserów i piosenkarzy.
Nawet jak siedzę u mamusi i niedbale przeglądam kolorowe pisemka, na łamach których ewidentnie widać, że większość młodych polskich aktorów, reżyserów i piosenkarzy to dzieci starych polskich aktorów, reżyserów i piosenkarzy.
TUTAJ link do Słownika języka polskiego pod redakcją Doroszewskiego.
Takie retro, bo słowa prezentowane są jako skany fragmentów stron papierowej wersji słownika.
Ktoś się naskanował, hoho! Chyba na umowę o dzieło ;)
(wyrazu skanować w słowniku brak)
Na pierwszej stronie słownika notka:
"Mottem słownika Doroszewskiego były słowa Jana Śniadeckiego
"Wydoskonalenie narodowego języka pomaga do powszechnego oświecenia".
Wersja internetowa czyni ten słownik powszechnie dostępnym."
Śniadecki tak mi podpadł był gramaturą tegoż stwierdzenia, iż w ogóle nie mam zamiaru się dowiedzieć w Wikipedii kim był ;)!
Tymczasem jeszcze jeden link.
Coś co ma ręce i nogi, a nawet głowę z ustami!
Czyli KORPUS JĘZYKOWY.
"Proponujemy Państwu zasoby korpusu ogólnego, tzn. takiego, który w swej
strukturze tematycznej i stylowej odzwierciedla codzienny kontakt
z językiem przeciętnego użytkownika. To oczywiście idealne założenie,
sądzimy jednak, że udało nam się do niego zbliżyć."
Poza tym polecam Poradnię Językową.
Ja na ten przykład od lat sądziłam, iż wstąpiłam na drogę sądową, a TU SIĘ OKAZAŁO, że jednak na drogę sądową wystąpiłam. WY. Ha. Człowiek bez poradni nawet nie wie co i na której drodze robi ;). (Chociaż w wypadku polskiego sądownictwa to najzacniejszym określeniem byłoby: turlać się. W tę i nazad.)
Ja na ten przykład od lat sądziłam, iż wstąpiłam na drogę sądową, a TU SIĘ OKAZAŁO, że jednak na drogę sądową wystąpiłam. WY. Ha. Człowiek bez poradni nawet nie wie co i na której drodze robi ;). (Chociaż w wypadku polskiego sądownictwa to najzacniejszym określeniem byłoby: turlać się. W tę i nazad.)
Poza tym podobają mi się w Poradni odpowiedzi takie jak: "Przytoczone w pytaniu surogaty zdań nie budzą zasadniczych wątpliwości interpunkcyjnych.". Chciałabym, żeby właśnie tak do mnie mówili mężczyźni, mmm. (A dziecko znajomej myślało, że surogaty to nieświeże gacie... nie wyprowadziłam go z błędu ;)
Dzisiaj dolega mi ubogość mojej słownikowej półeczki.
Brak na nim Słownika skrótów i skrótowców, Słownika wyrazów zapomnianych, Słownika synonimów i antonimów, Słownika Terminologicznego Mebli, Słownika Teologii Biblijnej ("Ty Judaszu / ty Kohelecie złamany!" już mi nie wystarczy w kwestii inwektyw na niedzielnych obiadkach rodzinnych, hm). Oraz jakichś słowników slangowych i gwarowych. Do przeglądania przed snem :)
Brak na nim Słownika skrótów i skrótowców, Słownika wyrazów zapomnianych, Słownika synonimów i antonimów, Słownika Terminologicznego Mebli, Słownika Teologii Biblijnej ("Ty Judaszu / ty Kohelecie złamany!" już mi nie wystarczy w kwestii inwektyw na niedzielnych obiadkach rodzinnych, hm). Oraz jakichś słowników slangowych i gwarowych. Do przeglądania przed snem :)
Zadowolona jestem ze Słownika Terminologicznego Sztuk Pięknych, Słownika symboli Cirlota, nieśmiertelnego Słownika Kopalińskiego oraz a także Obrazkowego słownika angielsko-francusko-polskiego (w którym mogę sobie np obejrzeć budowę jachtu albo wieży ciśnień z podpisami w trzech językach, co jest niezmiernie wprost PRZYDATNE, heh).
.....................................................................................................
A teraz w ramach inwentaryzacji wysypię garść perełków z książki "Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie" Zofii Zaleskiej:
(Jeśli trafi tu jakiś tajny współpracownik Wydawnictwa Czarne to spieszę donieść, iż zabiłabym za tę książkę (może kogoś z konkurencyjnego wydawnictwa? Do negocjacji ;), a chwilowo brak mi gotówki aaa)
.....................................................................................................
"(…) po 1989 roku zalała nas fala tandety językowej. Dziś na gruncie języka obserwuję dokładnie to samo zjawisko, tylko zagrożenie płynie z zupełnie innej strony – wszechobecnych reklam, anglicyzmów, kalk językowych. Zresztą reklama właśnie często oparta jest na zwykłym łgarstwie. To wszystko psuje ludzkie umysły, przyzwyczaja nas do wypowiedzi skrótowej i prymitywnej i w ten sposób zmienia nasze myślenie. Bo trzeba pamiętać o jednej fundamentalnej rzeczy: myślenie i mowa to są dwie strony tego samego medalu. Im prymitywniejszy język, tym prymitywniejsze myślenie – to jest nieunikniony proces, proces niebywale niebezpieczny dla każdej wspólnoty. Tandetny język produkuje tandetne myślenie, tandetne myślenie z kolei narzuca i indukuje tandetny język (…). "
(Ireneusz Kania)
"Dla utrzymania formy głównie jednak przestrzegam pewnego rodzaju higieny, która polega na swoistej abstynencji informacyjnej. Niedoścignionym wzorem jest pewien stryj braci Brandysów, który codziennie z uwagą czytał gazetę równo sprzed miesiąca. Rozumiem tę potrzebę umiarkowanego nadążania za tak zwaną rzeczywistością. Często wyłączam telefony. O dziwo, mam profil na Facebooku, ale pilnuję, żeby był tabakierą, a nie nosem."
(Michał Kłobukowski)
(Michał Kłobukowski)
"Tłumacz ciągle musi nadstawiać ucha na wszelkie zmiany w języku (…). Często dziwią mnie zmiany zachodzące w polszczyźnie, niestety częściej nie są to zaskoczenia pozytywne. Rzadko oglądam polską telewizję, ale jeśli już mi się zdarza, to zawsze czuję się tak, jakby ktoś mi dał obuchem w głowę; przedziwna artykulacja i akcentowanie, błędy, niestaranność, po prostu dramat."
(Teresa Worowska)
(Teresa Worowska)
"Trzeba na przykład wiedzieć, że polszczyzna stronę bierną znosi tylko w wyjątkowych przypadkach, gdy żąda tego sens. Dzieje się tak dlatego, że strona bierna jest teoretycznym wymysłem gramatyków. Poza tym jest ogromna różnica między polszczyzną pisaną a mówioną – nikt w mowie nie powie „lecz”, tylko zawsze „ale”, trzeba mieć w głowie protokół rozbieżności. Nikt normalny nie buduje w mowie zdań wielokrotnie złożonych. (…) Poza tym polszczyźnie brak gramatycznie wyodrębnionych czasów, których najspokojniej w świecie używamy na co dzień. Są to: czas przeszły wątpliwy, czas przyszły życzeniowy i czas teraźniejszy ironiczny."
(Jan Gondowicz)
(Jan Gondowicz)
"Ja zdaję sobie sprawę, że doświadczenie nie chroni mnie przed błędami, dlatego nie waham się zaglądać do słownika."
(Andrzej Jagodziński)
(Andrzej Jagodziński)
"Obrabiam zdanie na wszystkie strony, dopóki na moje wyczucie nie stanie na czterech łapach.
(…) Ale zanim tak się stanie, długo czołga się po ziemi, jedną łapę
podniesie, drugą podniesie, ogonem machnie, aż w końcu staje na czterech
łapach i jest piękne."
(Ryszard Engelking)
Znalezione via "Przejęzyczenie" - 20 inspirujących cytatów [klik]
(Ryszard Engelking)
Znalezione via "Przejęzyczenie" - 20 inspirujących cytatów [klik]
Nie
jestem jakimś specjalnie a nawet w ogóle charyzmatycznym trendsweterem
lajfstajlu, ale zachęcam gorąco aby ów Dzień Języka Ojczystego wziąć i
obejść u siebie na blogu ;).
* Za zaistniałe w tym poście błędy językowe, w tym rażące, odpowiada przedstawiciel Związku Zawodowego Chochlików Polskich na blogspota.
* Za zaistniałe w tym poście błędy językowe, w tym rażące, odpowiada przedstawiciel Związku Zawodowego Chochlików Polskich na blogspota.
(…)
po 1989 roku zalała nas fala tandety językowej. Dziś na gruncie języka
obserwuję dokładnie to samo zjawisko, tylko zagrożenie płynie z zupełnie
innej strony – wszechobecnych reklam, anglicyzmów, kalk językowych.
Zresztą reklama właśnie często oparta jest na zwykłym łgarstwie.
To wszystko psuje ludzkie umysły, przyzwyczaja nas do wypowiedzi
skrótowej i prymitywnej i w ten sposób zmienia nasze myślenie. Bo trzeba
pamiętać o jednej fundamentalnej rzeczy: myślenie i mowa to są dwie strony tego samego medalu. Im prymitywniejszy język, tym prymitywniejsze myślenie
– to jest nieunikniony proces, proces niebywale niebezpieczny dla
każdej wspólnoty. Tandetny język produkuje tandetne myślenie, tandetne
myślenie z kolei narzuca i indukuje tandetny język (…).
— Ireneusz Kania
(…)
po 1989 roku zalała nas fala tandety językowej. Dziś na gruncie języka
obserwuję dokładnie to samo zjawisko, tylko zagrożenie płynie z zupełnie
innej strony – wszechobecnych reklam, anglicyzmów, kalk językowych.
Zresztą reklama właśnie często oparta jest na zwykłym łgarstwie.
To wszystko psuje ludzkie umysły, przyzwyczaja nas do wypowiedzi
skrótowej i prymitywnej i w ten sposób zmienia nasze myślenie. Bo trzeba
pamiętać o jednej fundamentalnej rzeczy: myślenie i mowa to są dwie strony tego samego medalu. Im prymitywniejszy język, tym prymitywniejsze myślenie
– to jest nieunikniony proces, proces niebywale niebezpieczny dla
każdej wspólnoty. Tandetny język produkuje tandetne myślenie, tandetne
myślenie z kolei narzuca i indukuje tandetny język (…).
Ireneusz Ka