Mam wrażenie że czas świąt z rodziną przypomina czasem wejście
do króliczej nory. Słodka, puchata Alicja musi się zmniejszyć lub powiększyć, w zależności od
okoliczności i wymagań rodzinnego elektoratu.
Kiedy zresztą słodki, puchaty króliczek, w zespół w zespół z uroczym kurczątkiem, wyparł baranka jako chrześcijański symbol zwycięstwa nad śmiercią? W dzieciństwie zawsze jednak lizałam cukrowe baranki a nie króliki. Króliki hodował na skórki wujek. To na nich ja i kuzynostwo uczyliśmy się po raz pierwszy w swoim życiu czym jest nuda zaprawiona żądzą w budownictwie klatkowym przypominającym miniaturową makietę osiedlowego bloku.
Tymczasem to królik nowadays kica się mnogo się z dekoracji wielkanocnych.
Dzisiaj zatem będzie inwentaryzacja królika.
Zacznijmy od matek, które pichcą świąteczną paszę i dokarmiają, by ród świętował w dostatku i aby wrażenia ubogości nie było.
Zhipsteryzowana młodzież miejska przyjmuje cały ten anturaż z tolerancją zaprawioną westchnieniem. Nie można rzecz: "Mamo, po co tyle tego? Po co tato skroił dwie tony warzyw na sałatkę skoro mógł tylko jedną tonę?". Bo krytyka przedsięwzięta w obliczu poszarzałej z przepracowania twarzy mamy i ojca z ręcami w bandażach nie wnosi nic co by nam pomogło świętować.
Wspominamy poprzednie święta i całkiem nowe ubytki w krewnych.
Jesteśmy eleganccy, dizajny naszych eM też niezgorsze.
Po wszystkim zalegamy objedzeni.
Albo wracamy do siebie, zdjąć maski dobrych dzieci, przydatnych członków społeczeństwa i rzeszy wiernych.
I obejrzeć film z Johnem Waynem. Oh, wait, z Panem Michałem raczej.
Albo co.
Zacznijmy od matek, które pichcą świąteczną paszę i dokarmiają, by ród świętował w dostatku i aby wrażenia ubogości nie było.
Zhipsteryzowana młodzież miejska przyjmuje cały ten anturaż z tolerancją zaprawioną westchnieniem. Nie można rzecz: "Mamo, po co tyle tego? Po co tato skroił dwie tony warzyw na sałatkę skoro mógł tylko jedną tonę?". Bo krytyka przedsięwzięta w obliczu poszarzałej z przepracowania twarzy mamy i ojca z ręcami w bandażach nie wnosi nic co by nam pomogło świętować.
Wspominamy poprzednie święta i całkiem nowe ubytki w krewnych.
Jesteśmy eleganccy, dizajny naszych eM też niezgorsze.
Thanksgiving by Natalia Wiernik, Jan Matejko |
Po wszystkim zalegamy objedzeni.
Albo wracamy do siebie, zdjąć maski dobrych dzieci, przydatnych członków społeczeństwa i rzeszy wiernych.
I obejrzeć film z Johnem Waynem. Oh, wait, z Panem Michałem raczej.
Albo co.
Zanim wrócimy do rzeczywistości |
.............
Przed świętami rozmawiam z mamą o smutnym procesie infantylizacji świąt. Ach niefajne to, zgadzamy się. Mama prosi potem o zrobienie stroika na stół. Nie wiem czego się spodziewała po tej druzgocącej w tonie dyskusji. Królika? Kurczaczka?
Robię stroik pomna w wyciągnięte wnioski.
Mamie nie wypada niby protestować, jednak nie zaprotestować
też nie może. Jest oczywiste, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby
takiego stroika wśród jadła, ale jestem ciekawa jak wybrnie z impasu objawienia
się mojej groteskowej pobożności.
-Nie będę miała apetytu – mówi. – Nikt nie będzie miał
apetytu. A tyle pysznych rzeczy zrobiłam...
Praktyczny argument zwycięża.
(W roli trzydziestu srebrników 30 starych złotych polskich znalezionych, jako i reszta, w piwnicy)
Na koniec obejrzyjcie sobie wesołego królika na prochach - The Real Energizer Bunny [klik]
Dziękuję za uwagę.