piątek, 9 stycznia 2015

Marsala przyjechała czyli że czasem brak bon-motów ale nigdy pan-tonów


Na początku stycznia branie mają dwa kolory. Po pierwsze jest Blue Monday, czyli najsmutniejszy dzień roku, o czym zdecydowali, jak mnieman, naukowcy hamerykańscy. Po drugie okazuje się, kto dostanie kolorystycznego Oscara: w tym roku będzie to pantone marsala. Dwa razy do roku zbiera się specjalna pantonowska komisja, która to ustala, i jest do rymu, trala-lala. Doprawdyż, żeby o pomocy dla afrykańskich ludów toczących wojny domowe tyle dysputowali. Ludów w pantonie toasted coconut i root beer brown

Marsala to według mnie stężały w czerwonym winie łosoś niewiadomej świeżości, doprawiony zleżałym osoczem laboratoryjnej  placówki krajowego NFZ-u.
Nie mniej niuanse zależą od kalibracji monitorów, może wy zobaczycie krwisty stek o zmierzchu albo przykurzoną Barbi-krainę.

Pół życia musiałam się w dużym pokoju rodziców kisić w bordach, dlatego nikt mnie nie przekona, że jest to kolor dla młodych i pełnych życia panienek. Takim kolorem jest emeraldowy, którego przebogatą inwentaryzację poczyniłam kiedyś [klik]. A dla bogatych złoto [klik]
Marsala to lejt-motif dla arystokratycznych alkoholików i target dla odplamiaczy po biforkach.

Inwentaryzacji marsali robić nie muszę, gdyż wyręczyły mnie w tym internety. Prosz:

Dywany i ubrania marsalowe ujdą, nie mniej co do make-upingu to bym nie szalała w tych odcieniach, podobne efekty na twarzy, a zwłaszcza wokół oczu, załatwić nam może grypa lub ebola. 





















No to do następnego, oby ważniejszego, tematu.

24 komentarze:

  1. A ja lubię takie odzieżowe klimaty typu wiśnia w gorzkiej czekoladzie łamane przez czereśnia, kasztan, wino i arcymocna herbata.
    Z młodości pozostała mi konfekcyjna odraza do beżu, który to i spokojny i do wszystkiego pasuje i tak przyjemnie mdły i bezpieczny jakby go nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przepis na zupę, zbieram takie oryginalne, takiej jeszcze nie robiłam ;)

      Beż jest dla niemot temperamentnych, kropka. Ciebie podejrzewam o barwy bardziej nasycone, wszelakie :)

      Usuń
  2. Widze, ze beetroot juz nie wystarcza. A marsala to ze niby od Marsylii czy od Marsa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie to się z jedzeniem kojarzy.
      Ale to nic, mnie tam się wszystko z jedzeniem kojarzy.

      Usuń
    2. Marsala od wina do łososia, tak mówią.
      Ale też świetne imię jak by nie było, takie genderowo mitologiczne ;)

      Usuń
    3. od "Miasta Boga" o ironio Marsa al-Allah
      ; D

      Usuń
  3. A ja wpadłam w zimne i lepkie macki nostalgii. Albowiem myślałam, że o emeraldach pisałaś tak niedawno! W tym roku będziemy obchodzić trzecią rocznicę naszego pożycia, mą szeri, a nadal nic nie skonsumowałyśmy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nostalgia, ale taka bardziej w stalowych błękitach czy w kompletnie zdesaturowanych szarościach?
      Brak konsumingu, cóż, jak to w białym małżeństwie ;)

      Usuń
  4. To ja będę tego roku absolutnie de mode! Poza może oczkami, bo od czytania i ślęczenia przed monitorem mam tę marsalę cały czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepsze niż podoczne fiolety do maskacji beżami, hm.

      Usuń
  5. Marsala? Łosoś w winie? Przegrzany barszcz po prostu.
    A o co chodzi tak w ogóle? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic, cyt, cyt, to nie są tematy dla mężczyzn, spij dalej ;)
      Chyba, że widziałeś pendolino w tem odcieniu ;)

      Usuń
  6. Bo pani, mocium pani, nie wzięła pod uwagę, że kolor roku dobierany jest pod kątem celebrytów. Czy to krwista kupa, czy świeża kaszanka, zwykły człowiek chce sięgać gwiazd i kupi każdego śmiecia. a że do pracy nikt mu czerwonego dywaniu nie rowija, reflektorem i fleszem po ślepiach nie bije i pięciocentymetrową maskę na twarzy za cud kosmetyki nie traktuje to już inna inszość. Wino marsala i tak się sprzeda na otarcie łez przecież

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie to przypomina takie coś co widziałam na ścianie w toalecie publicznej i strasznie się brzydziła. Chyba dlatego zapamiętałam. Nie wiedziałam tylko, że to była marsala. Na drugi raz się ukłonię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tam kłaniam przy każdej okazji, póki kręgosłup pozwala ;)

      Usuń
  8. Przynajmniej można tanio w burakach farbować tkaniny. Pomysłowość ludzka (Lucka) w czasach kryzysu nie zna granic... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po okazjonalno-obiadowej obecności tychże warzyw w mojej kuchni można by horror ukręcić ;)

      Usuń
  9. A ja dostałam tego typu zestaw cieni od córci i świetnie mi się sprawdza na powiekach, chociaż się nie spodziewałam!
    To nie to bordo, co kiedyś, mimo wszystko w tych nowych kolorach jest więcej życia :)
    Buziaki
    iw vel iw-nowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze radzę każdej krasawej czarnuli, iż powinna wejść w romans z emeraldami! ;)
      Nie mniej czasem nieoczekiwanie sprawdzają się i róże na powiekach. Mnie kiedyś amant za wysoko bukiet podetknął, to mam widać urazę, ale jak od dziecka to noś na zdrowie ;)

      Usuń
  10. Bożenie przyszło do głowy zaraz, że dobra, świeża fifa pod okiem też ma takie barwy. Ciekawe, jak to sie odności do życia celebryckiego i niecelebryckiego. Kto będzie bardziej modny w tym sezonie? Rajanna czy pani Stefa spod piątki.

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...