sobota, 21 lipca 2012

Oda do dmuchawca

W tym roku byłam wyjątkowo bezwzględna i wyrwałam tego gatunku jakieś miliard trzysta sztuk z całej połaci trawnika  (co wyjaśnia tajemnicę łupania w krzyżu - i to nie tylko w niedzielę ;)
In mementum więc.

Dmuchawiec wielki jak ego Dalego ;)





















Co się kisi w dandelionie? Zaczynam podejrzewać, że człowiek gdzieś w okolicach trzydziestki zaczyna dopiero doceniać ten rodzaj sztuki filmowej, jakim jest time lapse ;)


Żółty i puchaty - nie dziwota że swoją piosenkę miał w latach 80...

1 komentarz:

  1. Dmuchawce, latawce, wiatr - bardzo lubiłam i nadal lubię tę piosenkę, na moim trawniku króluje koniczyna, dmuchawców w tym roku mniej, a mnie nie chce się wyrywać :)
    W końcu kręgosłup można sobie równie dobrze wykańczać przy kompie :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...