piątek, 20 listopada 2015

Spóźnione wyznania o tym jak zostałam Entem, co powiedział lekarz i castingu na kochanka

Zatem moje dni w miesiącu październiku wyglądały tak, że pracowałam w przejmującym i urywającym dupę zimnie na dworze, dopóki po kilku godzinach nie traciłam czucia w stopach. Wówczas na czworakach albo ciągnąc ciało na samych łokciach (jak ci hamerykańscy weterani na filmach wojennych o Wietnamie) doczołgiwałam się do domu i wsadzałam stopy do miski z wrzątkiem. Kiedy w moim mózgu pojawiał się komunikat ‘podłączono nowe urządzenie: stopy’ to wracałam działać dalej. Następnie odmroziłam sobie w ten sam sposób dłonie, ale manewr z miską zadziałał inaczej: ręce mi popękały, przybrawszy brunatnosiną barwę. A ponieważ zajmowałam się np szlifowaniem drewna i się przy tym troszku oprószyłam, to zaczęłam przypominać Enta (to ten chodzący człowiek-drzewo z Władcy Pierścieni). A właściwie to Enta skrzyżowanego z mumią (ręce w bandażach). Zatem na Halloween to się nie musiałam specjalnie przebierać.

Żeby NIE OSZALEĆ podczas jesieni, podczas remontu oraz podczas trudnego okresu rzucania czekolady, postanowiłam wziąć sobie kochanka. Strasznie mi się to określenie podoba, bo podjeżdża mi literaturą kostiumową, a zwłaszcza de Lacsosem (‘hrabina wzięła sobie kochanka’). A właściwie to nawet kilku kochanków, bo w Unii wszystko musi być załatwiane uczciwie, na zasadzie uczciwego przetargu po sprawdzeniu ofert ;). Zatem zorganizowałam oficjalny casting do obsady musicalu ‘My fair lover’ (nie licząc uchodźców, wyposażonych w tradycyjne rekwizyty do dekapitacji ;), nie było jakoś tabunów chętnych. Wielu utalentowanych bambaryłów nie przyszło, gdyż się już obsadziło i umościło w przedstawieniach typu ‘Muszę wynieść śmieci, bo żona mnie zabije’ czy ‘Idę z dzieckiem na szczepienia’ albo ‘Moja korpokarma nie pozwala mi na takie ekscesy gdyż mamy deadlajny’ oraz najpopularniejszym ‘Dajcie mi wszyscy święty spokój’).
Ostatecznie na jesiennej scenie zostało dwóch kandydatów na tle remontu. Z jednym połączył mnie związek kulinarny a z drugim romans anorektyczny (o czym będzie kiedy indziej albo wcale).

Potem się okazało, że mi się nie zgadza bilans energetyczny przedsiębiorstwa Organizm Własny SA. Jako światowa kobieta przemyślałam sprawę przy pomocy second thoughts. I uznałam, że raczej sensowniej mieć jednego kochanka, jeden remont i nie rzucać czekolady. Albo kochanka i czekoladę albo czekoladę i remont. Remont bez czekolady i z dwoma kochankami na karku kończy się na Ojomie pod respiratorem.



Jak mi powiedział ostatnio podczas wizyty lekarz, sugerując, że za mało o siebie dbam:
- Młodo pani wygląda, ale ja tu mam przed sobą pani pesel!
Co za cham.
Jakież to przygnębiające, że w niektórych placówkach, jak przychodnie i urzędy, nie można udawać i odstawiać tej uroczej pantomimy dzieweczki zagubionej w okolicznościach dupy złego wilka, gdyż oni wszyscy mają przed sobą nasz pesel.

O czym niedawno przypomniał mi urodzinami listopad. 


Listopad nie jest fajny.
Nie wiem jak tam u was, ale u nas to prawdziwy skurwol i piździelec (a najgorsze, że NIE WIADOMO KIEDY minął aaa).
Remont jest zniechęcający, bo nie widać końca.
Czekolada jest niesmaczna (nie wiem z czego ją teraz robią, ale cokolwiek to jest nie leżało chyba nawet koło kakała ;)
Kochanek jest absorbujący w ten neurotyczny sposób, który opóźnia efekty remontu i wzmaga spożycie czekolady.
Wszystko wygląda całkowicie inaczej niż bym chciała.

A teraz fotografka Isabelle Wenzel opowie o tym jak wygląda moje życie, remont i listopad: 

















34 komentarze:

  1. Teraz już nie ma kochanków - są partnerzy albo życiowi partnerzy, którzy w przypadku kryminalnych zdarzeń w kręgach społecznych nizin zamieniają się w konkubentów albo konkubiny - nie wiedziałaś tego?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie smutne, ten niefikuśny, życiowo pragmatyczny nurt nazewniczy. A określeń gach i flama używa się li jeszcze? ;)

      Usuń
  2. Z przedstawionej relacji wnoszę, że masz dom z drewna, który przygotowujesz do malowania. Kondolencje. Natomiast gratuluję elastyczności kobiety gumy.
    Nie przejmuj się tymi urodzinami. Ja też niedawno miałem, też w listopadzie i wiem, co to jest. Po prostu trzeba z tym jakoś żyć. Kochanek może być pomocny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochankowie i urodziny pojawiają się i znikają. Czekolada jest wieczna.
      Dzięki za skorpowsparcie ;)

      Usuń
  3. a gdyby ustawić budzik na marzec

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba, żeby zobaczyć opady śniegu. Ja bym ustawiła na maj.

      Usuń
  4. Nie prościej było zrobić casting na budowlańca z funkcją czasoumilacza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, przypomniałaś mi, że mój budowlaniec zajęty. Oraz odporny na romantyczne sugestie że go pożądam i potrzebuję.
      Tymczasem życie uczy że pewnych funkcji nie da się połączyć, niestety.

      Usuń
  5. Pierwszy raz tutaj i szok. Pozytywny.
    Jeśli chodzi o listopad, to ja bym 1 rozpoczęła sen zimowy, tak do kwietnia. Z przerwą na siku i jeść w sylwestra... szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikanie Igriskojem w sylwestra obowiązkowe, tak jak zakąszenie tartinką z iluzorycznymi postanowieniami noworocznymi.
      Nie szokuj się tak Zuzo, kiedyś bywało snadniej.

      Usuń
  6. Ważne, że się dużo dzieje, nie zawsze statystycznie może się dziać dobrze, ale najgorzej, kiedy w ogóle się nie dzieje. A właściwie dlaczego zaczynasz remont jesienią, przecież to najgorszy czas. Na kochanka ok, bo się można ogrzać (czasem), ale na remont nie za bardzo. Chyba że nie trzeba wychodzić z domu zupełnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były remontowe wspominki z października, kiedy jeszcze było, ewentualnie, można i hartowało to ducha. Teraz nie wychodzimy z domu zupełnie, no przeca.

      Usuń
  7. Urodziny można przenieść, nie takie rzeczy potrafi załatwić obecny rząd! A wtedy likwidujemy listopad...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar poradzić się prawnika i złożyć podanie o zmianę mi peselu na niższy, w ramach ochrony praw kobiet czy cośtam.

      Usuń
  8. Listopad jest najgorszym miesiącem w roku. Zresztą tak samo jak parę innych ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie oprócz czterech letnich są absolutnie do bani. Tymczasem znajomi z południa insynuują,że ciągłe pocenie się w spiekocie też nieepickie, ale co oni tam mogą wiedzieć o klimatycznym surwiwalu z lodowatym kapuśniaczkiem w tle, meh.

      Usuń
  9. Pewnie pisałam już o tym w internetach milion razy, ale zawsze mnie trzepie ze złości na wspomnienie komentarza pewnego lekarza: "pani tak wygląda na własne życzenie?" No i Twój post mi o tym przypomniał, wrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam okoliczności wypowiedzenia kwestii, acz brzmi brutalnie (wrr).

      Usuń
  10. W dniu dwudziestych piątych urodzin pesel powinno się wrzucać do maszyny losującej lotto, która następnie uprzejmie wyplułaby zupełnie losową kombinację cyfr, kategorycznie bez rocznika na dwóch pierwszych pozycjach. Wonczas posiadanie peselu by nie bolało tak bardzo w dumę i du*ę.
    Ponadto Bożena bardzo dziękuje za forografie Isabelle Wenzel, poniewaz pomogły jej bardziej w samookreśleniu listopadowym, które to dotąd ograniczały się do lokalizacji w czarnej (nie-zupie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też wizje Isabelli pomogły.
      Jak to śpiewali w refrenie tej piosenki panów starszych: 'Ząb zupa dąb ...'
      I wszystko jasne gdzie utknęliśmy.
      Lecz kiedyś się wyczerpie kontyngent naszych cierpień... miejmy nadzieję.

      Usuń
  11. Do wykonywania podobnych wygibasów należy mieć odpowiednie giętkie, i nadające się do wypinania pośladki, Zresztą w dobie Kardashianów powinny one być kilka rozmiarów rozleglejsze. Nie wiem co bardziej pomaga w osiągnięciu takiego celu - kochanek czy czekolada. Co do remontu - ja zawsze ogłaszam, a następnie się ewakuuję i podglądam postępy z daleka. Należy tylko znaleźć odpowiednio chętnego do pracy kochanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wątpię, że ty, jako kobieta światowa, dysponujesz kardasziańskimi pośladkami i umiejętnościami spacyfikowania kochanka z dystansu (teoretycznymi rzecz jasna z powodu zamęścia;).
      Ale tutaj, pani, bida i refluks koncepcyjny w tej materii ;)

      Usuń
  12. U mnie też listopad nienajlepszy, więc się ratuję hektolitrami herbaty, czekoladą, książkami i kocykiem... a i jeszcze mnóstwem świec zapalanych wieczorem i kolorową, tęczową parasolką i takimi paznokciami.
    I właśnie, jak na złość, nawet nie wiem, kiedy mi ten listopad podły minął!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dobrze, że nie wiemy kiedy minął, być może to reakcja autoimmunologiczna wypierająca tego parszywca ze świadomości. Świeczki zasadniczo ubogacają nastrój, ale chyba też zużywają tlen w szczelnie zaklajstrowanych apartamentach, zatem stosunek mam ambiwalentnie wątpliwy ;)

      Usuń
  13. Ech te dzisiejsze dowody, plastikowe karty, nawet kawy nie da się wylać na datę urodzenia ;)))
    Remont i listopad.....koszmarne zestawienie, całe szczęście, że kochanek jest! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam nowe dowody, każdy wygląda na trwalszy od poprzedniego, bezlitosna tendencja ;)

      Usuń
  14. Kochanek z czekolady, to ja rozumiem... że przestaje smakować. Remont jesienią, ależ się dałaś wrobić. Jesień jest od spania i zima też, aż minie luty. Wiem wiem, powtarzam się. I cmok urodzinowy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam odpisać ci coś megapoetyckiego w temacie z czego składają się kochankowie, ale ty tu jesteś od tego. Może być z czekolady, lepsze to niż Mikołaj.

      Usuń
    2. Pamiętam memy z Mikołajem, kiedy już pozbył się sreberek, to penis, fallus, czy jak mu tam :) mało to poetyckie, no wiem, ale wciąż się uśmiecham :)

      Usuń
  15. Co tam listopad - styczen, luty, to sa dopiero góry nie do podejscia...
    A Ty wiesz, ze i mi jakos czekolada od 2-3 tygodni mniej smakuje? Niepojete! Jak to w ogóle mozliwe?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać nasze czujne sensory odrzucają kakałowca ;) modyfikowanego genetycznie.
      Ponoć ochota na czekoladę maleje wraz z wiekiem (hmm) ale nie jestem pewna czy te badania robili amerykańscy naukowcy, zatem czy można im wierzyć.

      Usuń
  16. to jest bardzo zabawne!
    szczerze poopieram.

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...