sobota, 5 grudnia 2015

Relacja z Blogowigilii, która dopiero się odbędzie, oraz w co się ubrać, żeby wpływać






















Gdy pochwaliłam się ostatnio znajomemu, że mam zamiar w grudniu uczestniczyć w spotkaniu digital influencerów (dawniej: Blogowigilia) to się obśmiał tak, że o mało co z balkonu nie wypadł, gdyż akurat byliśmy tamże na papierosku.
- Obyś się tylko influencą nie zaraziła – powiedział inny znajomy, który też nie zrozumiał doniosłości wydarzenia, gdyż również spoza branży branżuni jest. 

Nie będę słuchać tych digit-dziadów i mam zamiar iść i się dobrze bawić, co w moim wypadku będzie oznaczało wypicie 7 gratisowych capuczinów i 5 latte, a potem wpadnięcie w drżączkę, którą niektórzy uznają za taniec. O tak:


Czego i wam życzę, jeśli przebywacie, choćby chwilowo, 19 grudnia we stolicy oraz nie zapomnicie się wcześniej zapisać [klik]  i per fb [klik] pamiętajcie jednak, że po zapisie przychodzą do domu tajne służby weryfikujące waszą atrakcyjność na imprezie, które zrobią wam kipisz w bieliźniarce statystyk i adresie IP. No dobra, żarcik ;)

Wielu już wieszczyło już zmierzch złotej ery blogerstwa. Faktycznie, bloger ubrany tylko w bloga to skromność i digitalne ubóstwo. Co innego wdziać YouTuba i Fejsa,  zarzucić barwny szal Instagrama i umaić się Tweetem. W modzie może im mniej tym lepiej, ale w internetach na odwrót, wszystko i to jednocześnie.

Zatem nie mam się w co ubrać. Może chociaż bloga przebiorę w nowe, profesjonalniej wyglądające rajtki gustownego minimalizmu. Kto wie.

Anyway.
Skończyłam pisać relację z Blogowigilii
Która - zaznaczam – jeszcze się nie odbyła.
No ale. Trendy same się nie zrobią, prosz państwa, trzeba konkurencję [didaskalia: suchotniczy kaszelek] wyprzedzać o krok.
Skoro już można nabyć promocyjne karpie świąteczne, nie widzę przeszkód, żeby relacji z Blogowigilii nie wrzucić już teraz.

Zatem:

Mogę wam zdradzić, że blogowe satelity będą krążyć wokół blogobrytów, którzy napisali ksiązki.
Że oczywiście będzie robienie gruppen selfiów w kibelku raz wszędzie indziej.  Że większość będzie wspomagać swoje small-talki z innymi blogerami prezentacjami stosownych materiałów na aj-cosiach. 
Że ktoś się dobrze przygotuje i będzie rozdawał wizytówki, ale i tak mu zabraknie, a innemu nie zabraknie, bo nie będzie miał śmiałości wciskać ich wszystkim na około. Że szafiarki i urodziwce będą uczesane przez profesjonalne stylistki kłaków i pomalowane przez zawodowe make-upistki i będą wyglądały jak milion dularów minus podatek dochodowy.
Że parentingi będą się dyskretnie sondować ze wzajemnej znajomości swoich najpopularniejszych postów, a kulinarni z przepisów.
 













Że ktoś się haniebnie upije i dziarsko skompromituje tylko po to, żeby potem przez pół roku przepraszać za to, że się tak dziarsko upił i haniebnie skompromitował. Albo właśnie polemizować z insynuacją, że tak było.

I że tak wielu będzie padało od alko popitki jak wiele będzie padało słów uznania w kierunku siebie nawzajem i rykoszetem vice versa. 

Że wychodzenie na papierosa zawsze jest najfajniejsze, bo będę tam ja i inni utracjusze, a utracjusze to najfajniejszy rodzaj blogerów. Oprócz oczywiście tych, którzy organizują takie imprezy i to wszystko ogarniają.


Że znowu byłam jedną z prawdopodobnie trzech osób, które same podchodzą nie do znajomych ale do całkiem obcych ludzi, przedstawiają się i włączają do rozmowy, gdyż inaczej takie imprezy nie mają zbyt wiele sensu, n'est-ce pas?

U Niemodnych Polek można poczytać chwytające za serce acz b.zabawne, reprezentatywne dla nurtu, kawałki o blogodoli i imprezach [klik]
Polecam zwłaszcza końcówkę. Gdyż nadal wyznacznikiem sukcesu jest gdy cię obrażają lub piszą o tobie pastisze. Nieprawdaż.

UPDATE: 
Tymczasem byłam ostatnio na mikromeetingu z bardzo utalentowanymi blogerkami z całego naszego pięknego kraju oraz a nawet Europy. Co za emocje, co za emocje! Co za osobowości, co za osiągnięcia, co za dzieci, co za biżuterie i dodatki, co za co za.

Czułam się jak mały szczeniaczek. O czym zapewne będzie wkrótce, gdy tylko przejdzie mi wrażenie, że opisywanie imprez blogowych po fakcie, jest nieco passe.

32 komentarze:

  1. Szkoda, że mię tam nie było. Jaka szkoda, jaka, jaka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłaś duchem, gdy chlapnęłyśmy to zwłaszcza.

      Usuń
    2. Duchem czy spirytem, ale miło mi niezmiernie :-D ;-)

      Usuń
    3. Merde, zapomniałam podlinkować twoją nalewkę.

      Usuń
  2. Tak wyjść do ludzi i rozmawiać? Podziwiam...ja pewnie miałabym dyżur przy popielniczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mogłabyś o muzie pogawędzić, nawet sama do siebie, ktoś by się pewnie w końcu przyłączył. A i popielniczki należy opróżniać ;)

      Usuń
  3. "ojciec blogosfery" - dość przerażające.
    Najlepsze spotkanie blogerów to Watrowisko, tam o blogach nie mówi się prawie wcale a cała impreza wygląda jak skrzyżowanie poprawin z obozem harcerskim, uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak podejrzewam, że być może najprawdopodobniej bym tam pasowała, gdyż lajfstajlu i blogerstwa jako takiego nie umiem traktować wystarczająco poważnie. Jak widać.
      Czy mam doznać focha, że nikt nie zapraszał, zapisów nie insynuował? Hm.

      Usuń
  4. Napisałabym: 'prorokini', gdybym nie wiedziała, że 'genialna obserwatorka'.
    W okolicach Warszawy nie będę, ale ja jednak z tych, co się raczej nie nadają do zagadywania innych, szczególnie młodszych o parę dekad. I z Instagramem.
    Więc bólu nie będzie.
    Czekam na after party.
    Ps. Powinnam mieć specjalną 'stopkę' do komentowania Twoich wpisów'.
    Coś w stylu: 'Obśmiałam się jak norka' lub 'Skąd Ty wytrzaskujesz (?- google podważyło gramatyczność tego słowa czerwonym podkreśleniem) te obrazki?'
    Moje typy na dziś to egzemplarz recenzencki i oryginalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, w końcu zasoby stosownych obrazków mi się skończą, jak ropa naszej cywilizacji, eh.
      Ale póki co wytrzaskuję niepodważalnie. Z laptopa ;)

      Usuń
  5. Pińć razy zaczynałam dziś lekturę tego wpisu i albo mi uczennica przyszła na zajęcia albo dziecina mi wyszarpuje nośniki.
    Nareszcie się udało.
    Nie wiedziałam, że istnieją jakieś blogerskie spotkania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pandemoniu, czyli to prawda, że ta nastolatka to Inwentaryzacja?

      Usuń
    2. Nastolatka z wiedzą i umiejętnościami 120-latki. Boskie połaczenie, co? :)

      Usuń
    3. Jarecka, twoje dzieci mądre i przewidujące - tu ni ma co czytać ;)

      Plus dziękuję, moje drogie, możecie do woli kontynuować ten dialog w tym duchu, mehehe ;)

      Usuń
  6. Mnie się podobało z tymi szczurami!
    Inwentaryzacjo, Ty wiesz wszystko! Podaj mi teraz numery totolotka (na priv).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze gram swoimi wymiarami (strategicznymi ;) których nie podaję nikomu!
      Dzięki, taka mała lapidarność a zrobiła mi dzień (dzisiejszy ;)

      Usuń
  7. To blogerzy są prawdziwymi ludźmi?! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściowo. Jak wpadają zziajani a spóźnieni na spotkanie to pocą się jak normalni ludzie (wiem: szok)

      Usuń
  8. Będziesz w niebieskim ortalionie i zrobisz na blogu zagadkę pt. "Zgadnijcie, która to ja?". Czekam na zdjęcia. To jedno, co trudno zrobić przed imprezą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niebieski ortalion, Ove, jest złym przykładem. Zwłaszcza na terenach nadrzecznych... :-(

      Usuń
    2. Nie śledzę pilnie doniesień medialnych. Chodzi o tę zabitą Ewę w Poznaniu? Jeśli tak, to nie wiedziałem :(

      Usuń
    3. Ove, nie jestem mistrzynią kwizów, fakt ;)
      Ale przynajmniej już wiem, że ortalion to overdress.

      Usuń
  9. To może na siebie jakoś wpadniemy? ;)
    Bo ja planuję być, zwłaszcza że w W-wie jestem cały czas, a o dziwo udało mi się nawet zarejestrować ;)
    Uwielbiam Twoje pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadnięcie całkiem możliwe, choć być może skala przedsięwzięcia to odprawdopodobni, well.
      Ale dzierżmy pałąk nadziei czy jakoś tak ;)

      Usuń
  10. Co ja robię w tak zacnym gronie?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jakieś jedzenie, które potem opiszesz ;)

      Usuń
  11. przebierz się za siebie, ja tak często robię.
    Też bym chciała do stolicy
    ale nie jest to w mojej okolicy.
    tak no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiałabym iść owinięta kocem.
      Skoro nie w okolicy, to se zróbcie tam u siebie blogomeeting wielkanocny czy cuś ;)

      Usuń
  12. O raju, nigdzie nie bywam :)

    OdpowiedzUsuń

No to cyk! Nie ma się co pieścić.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...