W poniedziałek rano budzik w
komórce uruchomił radio. Spiker zdążył wypowiedzieć tylko fragment zdania
(mode: drzemka;), bez podania nazwiska zwycięzcy w wyborach prezydenckich, ale
ja już wiedziałam, że raczej Duda. Gdyż spiker użył głosu bardzo smutnego, na
poły zdziwionego. W miarę jak gęstniała poniedziałkowa pewność dudoprzewagi,
spikerzy w radiu bywali już tylko smutni, w ten charakterystyczny, stonowany,
radiowy sposób. Przyznaję, że nie sprawdziłam tonacji wesołości w Radiu M.
Tymczasem ilość durnot jakich się naczytałam w związku z wyborczymi roszadami,
przed zeszłym weekendem, w komentarzach zwykłych ludzi (a nawet blogerów ;)
zaparła mi dech w piersiach i perystaltykę w kiszkach.
Był zatem: ‘wybór mniejszego
zła’, ‘dżuma czy cholera’, ‘nie chcem więc nie muszem’ i crem de la creme:
‘jestę odpowiedzialnym obywatelem - pójdę zatem na wybory, gdzie następnie
oddam głos nieważny’. I nie pisały tego, o dziwo, nastolatki. Ani nawet
dwudziestolatki.
Tak mi się skojarzyło: w
przypadku organizacji konkursów, np dla młodych projektantów czy młodych
literatów, granicą formalną tejże młodości jest najczęściej wiek lat 35. Tak
się zastanawiam, czy nie należałoby jednak tej granicy przesunąć, bo
najwyraźniej bezpardonowa infantylizacja
obywatelska objawiła się w postaci prionowego wirusa, który zaatakował znaczną
część półkul społeczeństwa również po 40. Czyli takiego wieku homo sapiens
politicus, po którym można by się spodziewać choćby tego, że wie się już, kiedy
milczeć, żeby się nie kompromitować.
Nie było po co się ekscytować i
popluwać jadem w mediach i internetach – każdego dnia stawiamy na jakiejś
sprawie krzyżyk. Nawet jeśli nie w scenografii zielonych obrusów i zmarniałych
paprotek wiszących nad urnami, które to okoliczności mają nam umaić obcowanie z demokracją. Zestaw
kandydatów to nie sklep AGD, nigdy nie ma dla konsumenta (tj, przepraszam,
obywatela) wystarczającego wyboru. Tym razem na półkach stały: jeden blender, jedno xero, czajnik elektryczny
i kilka latarek na jednorazowe baterie. Zakup na raty rozłożone na 4 lata.
Funkcja – przypominam tylko – głównie reprezentacyjna.
Nie mniej, jak zacytowałam w
tytule, za Josifem Brodskim:
‘Człowiek jest sumą swoich
uczynków a nie przekonań’
Siedzenie w internetach, a nawet
codzienne godne podziwu klikanie w internetach, nie czyni z nas obywateli.
Tylko rozkapryszone dziecka. Co zresztą w cywilizacji, która stawia na
piedestale młodość aż do śmierci, stało się najwyraźniej zaletą. Smutek.
Tymczasem pierwszy raz od tygodni
widziałam w telewizorni premierę –
wystąpiła w ciasnawym, czerwonym kompleciku poliestrowym, który nie dopinał się
na powyborczo poluzowanej przeponie. Bardzo, bardzo przygnębiające mówić o
partyjnej porażce wyglądając jak porażka szafiarska. Chyba, że czerwone
poliestry wróciły do łask, to muszę się zapdejtować stylistycznie, gdyż nie
wiedziałam.
No ale nikt już o zeszłoweekendowym rozobywatelstwieniu
nie pamięta, przypomnimy sobie znowu o aktywnym uczestnictwie w czymkolwiek
innym poza grupami wzajemnego narzekania dopiero w październiku, przed wyborami
parlamentarnymi. Didaskalia: ziew.
Pamiętajmy, co tak naprawdę
dzieli Polskę:
I tym optymistycznym akcentem...