Gazetka z Lidla przeczytana od deserów do deski serów.
Gazetka z Biedro przeczytana od wędlin do nabiałów.
Gazetka z Praktikera od rur metalowych do klepki okiennej (you never know).
Przed wrzuceniem w płomienie.
Płomienie pożądania promocji wiosennej, wiadomo.
A tak serio.
Pierwszy czytelniczy kwartał roku za mną, a nawet, rzekłabym, trymestr (z podatkiem vat).
Przyjęłam następującą technikę: na Flipa i Flapa, na Asteriksa i Obeliksa, na Kajkę i Koklusza, na Dorotę Wellman i Anję Rubik.
Innymi słowy: czytelniczy grubas i takiż anorektyk.
W styczniu: Stephen King "Dallas '63" (grubas) oraz Kureiski "Intymność" (anorektyk)
W lutym: Vonnegut "Listy" (grubas) oraz Stasiuk "Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej" (cienias)
W marcu: Johnatan Franzen "Korekty" (gruuubas) oraz "Nieznośna lekkość bytu" Kundery (anorektyk, ale podpasiony)
W kwietniu: Żulczyk "Ślepnąc od świateł" (grubas) oraz w ramach anorektyka gazetki promocyjne (liczy się, nie mówcie że nie!)
Oprócz tego oczywiście i inne, różne, ułożone w stosiki na stoliku nocnym (nie trzymajcie przy łóżku kolumn z książek, budzika i szklanki z pro... z wodą ;) Bo będzie nieszczęście!
Ale trzymam się klucza, nie kluczę po peryferiach pamięci i wzruszeń.
Wszystkie cieniasy czytałam już lata temu. Przypominam sobie, bo mnie stać, bo cienkie. Kto bogatemu zabroni?
Refleksje są oczywiste: jak ktoś pisze dobrze, to niech wycinają lasy, trudno.
Niech wycinają dla Franzena. Niech nie wycinają dla Kinga. Doprawdyż, ten koleś ma taką pozycję jako pisarz samograj (najwyraźniej), że może wydawnictwu ODMÓWIĆ w kwestii pracy z redaktorem. Redaktorem z nożycami do wycinania całych akapitów. Jeśli King będzie nadal pisał to się podusimy, bo ten nie-eko-kolo marnuje wodę (bo leje) oraz lasy (800 stron o podróży w czasie... Bosz ulituj się nad nami i smyrgnij go do średniowiecza, gdy puszczy było pod dostatkiem!). Nie mogę jednak nie napomknąć, iż jest to zawsze wciągające. Co by nie napisał, czy o duchach czy o wilkołakach czy o rozhisteryzowanych nastolatkach to jest to ZAWSZE wciągające. Nienawidzę skurwysyna!
Franzem smaczniutki i psychodeliczny: jakby ci grzebał w głowie. W mojej głowie, w twojej głowie. Każdy się przestraszy i zacuka nad znajomością materiału. A materiałem są ludzie. Rodzina. Układy. Zagubienie.
Czekoladka z pikantną papryczką w środku.
A tu: Jak ugościć nowe nabytki książkowe [klik]
Obrazki dodam potem, nie bójta się, że same litery będą.
No to co zrobiliście w tym trymestrze? Ile kolumienek? Jakie pozycje?
A tu: Idealne wakacje z książką w tle [klik]
Poznałam niedawno człowieka, który nie czyta. Oczywiście książki ceni i ma do nich szacunek (oraz stosowną biblioteczkę domową), ale żeby czytać to raczej nie.
Czy mogę krytykować, palcem wytykać, skoro mam identyczny stosunek do gotowania? I do sprzątania? I do punktualności? I do całej masy rzeczy które POWINNO się robić?
Ale smutek się panoszy, jak zawsze, gdy na naszych oczach umiera mała, samotna, zziębnięta i wygłodzona szara komórka. Meh.
KInga nie trawię już od dłuższego czasu. A w tym minionym trymestrze pochłonęłam jakieś pół setki. Średnio jedna na dobę pozycja. Niekoniecznie erotyczna...
OdpowiedzUsuńJedna na dobę? Bosz. Ja to się muszę delektować, a nie połykać, hm.
UsuńOjjjj, ale King umiejętnie i z wdziękiem tę wodę leje. Słucham teraz "Komórki" w wykonaniu Zbigniewa Zapasiewicza i zamiast iść do łóżeczka, maluję i słucham wesoło jak se odgryzają różne potrzebne dla życia organy...
OdpowiedzUsuńPodroby są zdrowe a niedoceniane!
UsuńZacnie, a kolega z półką książek, to jak jakiś muzealnik, tyle, że lekuchno cofnięty. No bywa, to sie robi jakieś powszechne zjawisko.
OdpowiedzUsuńNie obrażaj powszechnego człowieka nazywając go 'muzealnikiem', no wiesz... ;)
UsuńI tak się delikatnie wyraziłam :P
UsuńJak wyzywać to z klasą: 'Ty muzealniku, ty bibliotekarzu ty!'
Usuń;)
Ty kolekcjonerze ty!
UsuńA ja, że się zagadkowo wyrażę, aktualnie gmeram w czarnej menażerii. I wygmerywuję fajne rzeczy, które polecam. Kinga mam wszystko, ale tylko do pewnego okresu. Tych nowszych nie chce mi już czytać (swoją drogą, kiedy on tłucze te setki stron? Chyba, że ..., nie to już się ociera o teorię spiskową). PS. Nieczytającego nawrócić! PS.2. Niegłupie patenty:)
OdpowiedzUsuńNo to polej... to jest: poleć coś.
UsuńKinga, mam wrażenie, wypadało czytać do PEWNEGO okresu, do pewnego wieku... Ale gdy kurczy się nam czas żywota (czytelniczego i nie tylko)to być może przejawem zdrowego rozsądku jest sięgnąć po coś innego.
ad.ps. Nieczytającemu, w ramach nawracania, znalazłam wyżej wspomnianych anorektyków, żeby się nie spocił przy przewracaniu 800 stron. Po czym przeczytałam je sama.
To pole .. cam. W jasno: "12 srok za ogon". W ciemno (czekam na przesyłkę) "Chrapiący ptak". PS. A może tak zacząć od ogłoszeń typu: "mieszkanie sprzedam". Lektura nie za długa, a i pożyteczna:)
Usuń"Ornitologia [jako] źródło inspiracji do pisania o sztuce, literaturze, filmie... o la la!
UsuńPozycje dla mających Birding Compulsive Disorder jak widac. Mamy go wszyscy w rodzinie. Mam i ja. Mam bardzo.
Oto dowód:
http://omnipotencja.blogspot.com/2014/04/bezduszne-cwirki-poranne-i-nocne.html
ja utonęłam w Grzędowiczu i kontynuacji pana lodowego ...w postaci wszystkiego,co napisał, poza tym Metro, to aktualnie czyli fanatstyka, a od stycznia Dygot, Tajemnica domu Helclów, Batory no i Bezcenny .. kryminały mnie tez kręcą,szykuję się na skandynawskie wreszcie...poza tym historia mody pięknie wydane opasłe tomisko z przepięknymi zdjęciami, no i sto lat samotności jeszcze raz pragnę ...czytam bo lubię ))) i życie mi w tym nie przeszkadza ))
OdpowiedzUsuńDygot i Grzędowicz, powiadasz, hm. Bezcennego i Helclów mam na liście must-readów.
UsuńDo 'Metra' może kiedyś wrócę,miało swój bezcenny klimat, ale muszę się zastanowić czy już z niego nie wyrosłam ;)
))) he he powiem Ci że mi się klimat Metra akurat mało podoba i idzie mi ta lektura jak krew z nosa...
UsuńBonda
UsuńPochłaniacz i Okularnik, polecam :* czekam na kolejne części i kłębi się w głowie, co dalej, co dalej...
Margaryto, ale żeś mi tu cegłami rzuciła!
Usuńt. 'Metro' czytałam w upiornym klimacie wyziębionego mieszkania pełnego kartonów, pod zdychającą żarówką, to było coś.
Dla Ciebie, to bułka z masłem :) kiss
UsuńMargatithes Bonda po Miłoszewskim mi coś nie idzie ...ale dam się namówić ;))
Usuńbrawo!
OdpowiedzUsuńkiedyś pewien periodyk ogłosił wyniki sondy na temat czytelnictwa wśród młodzieży (jakiś tuzin lat temu). w pamięci utkwiła jedna wypowiedź, która zresztą w ten sposób weszła do naszego słownika frazeologicznego:
"Czytam tylko sms-y. Cała reszta - rzygać się chce."
o - ja na przykład czytam dużo mniej niż dawniej. biblioteka gminna nie widziała mnie już ponad rok. ale te książki które czytam - już nawet nie pamiętam ile ich jest, z sześć może - ciągnę po kawałku mozaikowym od półrocza, więc bibliotekę naraziłbym na przestoje a siebie na straty materialne. nie mam też pociągu do superświeżych żulczykowych pozycji księgarskich, wolę nieustannie nadrabiać klasykę, czego i tak nie dokona się w ciągu żywota. a Kinga nie czytałem nic nigdy.
Takie mozaikowe czytelnictwo jest najpopularniejszym rodzajem w obliczu obecnej wydawniczej obfitości, mam wrażenie.
UsuńI wraca też potrzeba dojrzalszej konfrontacji z klasyką, fakt. Moim zdanie taką 'Lalkę' czy 'Chłopów' można w pełni docenić dopiero do czydziestce ;). Nie wiem jak będzie z Szekspirem, może się w końcu też dokopię, póki co czytam notki u Marlowa ;)
"Czytam tylko sms'y (...)" aaah.
- no, u mnie nie, gdyżbo, jak wspomniałem, jestem dość odporny na nowości.
Usuń- coś w tym jest, bo w zeszłym roku, albo dwa lata temu (nie pamiętam, czas wiruje coraz szybciej), przeczytałem "Popioły", pierwszy raz.
całe, łącznie z opisami przyrody. i zestawienie zysków i strat muszę uznać za bogatsze w te pierwsze.
"Lalkę" doceniłem (czy w pełni?) w siedemnastce, i podzielam do pewnego stopnia zdanie pewnego specjalisty od literatury, że polska powieść to "Lalka" oraz... (nic?).
"Chłopi" jeszcze przede mną. jeśli nie w tym życiu, to w następnym.
- ładne, nie?
co rzekłszy, zauważę, iż odpowiadam nie tylko na komentarze, ale i na komentarze do komentarzy, a przy tym wyrażam się jasno i zrozumiale.
Doceniam i jestem wzruszona w kwestii treści, a co do formy to wspaniałomyślnie wybaczam ci to minuskułowanie ;)
UsuńTeraz Lepiej?
UsuńNie o To Mi Jednak Chodziło. Chodziło o To, że Nie Porzucam Enigmatycznych Myśli.
Ale Mniejsza z Tym.
Enigmatyczne trzeba dopieszczać, czasem z przeskokiem przestrzenno-tematycznym.
UsuńCzytam teraz na głos, co wieczór, "Atramentową krew" Cornelii Funke. Na głos też się liczy? ;-)
OdpowiedzUsuńNa głos to się liczy nawet bardziej, zwłaszcza jeśli modulujesz ;)
UsuńAudiobooki się nie liczą! Bo czytanie to wzrokiem omiatanie, a nie słuchanie jak ktoś moduluje, rzekłam, howgh.
przepraszam, że się wtrącę, ale uruchomiło mi to wspomnienia... czytanie wzajem na głos - było, było!
Usuńzostało wyparte - jak pieniądz lepszy przez gorszy w prawie Kopernika - oglądaniem seriali w celu zresetowania muzguw.
Eee wzajem na głos? Ale co: poezję Leśmiana?
UsuńNa wzgórku Russa czytaliśmy razem.
UsuńW ten dzień jużeśmy nie czytali więcej.
Audiobooki - się liczą i to jak! Ale nie zamiast czytania.
OdpowiedzUsuńBronisz ale ugodowo, gut.
UsuńA dlaczego zamiast czytania? Taki Wiedźmin w oprawie Polskiego Radia, albo "Kongres" Lema w wykonaniu Ferencego broni się świetnie sam. Przecież Lalkę też drukowano na początku przez dwa lata w prasie jak reportaż, bo nim jest...
UsuńJak na pierwszy trymestr to delikatnie ;-) Przyswajanie i oddawanie. Ciekawam co w kolejnych...
OdpowiedzUsuńByło trochę mdłości u Żulczyka ;)
UsuńO to właśnie mi chodziło ;-))
UsuńDroga Pani proszę nie obrzydzać - właśnie się za grubego "Pod kopułą." Kinga wzięłam i mam nadzieję na dobrą lekturę :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już przeczytana i pod kopułą własną zzipowana, by zrobić miejsce cenniejszemu książkowemu nabytku ;)
UsuńJak ma książka być użuteczna, a nie rekreacyjnie przeczytana, to wolę papier, jak czytam w podróży, coraz częściej niestety ekran. Chyba, że posługuje się książką. No jest jeszcze audio, ale tylko w dobrych wydaniach lektorskich.
OdpowiedzUsuńTen zdroworozsądkowy podział papier/czytnik jest mi już znany i najwyraźniej funkcjonuje w życiu innych całkiem dobrze, jednakże jeszcze oprócz takich retroparalityków jak ja ;)
Usuń